political-fiction, cypher,cypherpunk, post cyber, cyber sci fi sf литературы, искусства истории literatura, výtvarné umění příběhy літаратуры, мастацтва гісторыі technohumanismo књижевност, уметност приче राजनैतिक साइबर साहित्य 网络文学的政治 политической научной фантастики кибер politické počítačové sci-fi политичких сајбер научне фантастике trans sophia techno-humanizm antropokosmizm
wtorek, 3 sierpnia 2010
Cyberlandia
-zwana tez “cyberprzestrzenią”
albo nawet czasolandem
Wnuczek Józefa zapamiętale serfował w przestrzeni internetu słuchając przy tym swojego ulubionego kawałka piosenki "Personal Jezus", w genialnym wykonaniu Johniego Casha.
Internet stał się na tyle popularny i wciągający ze zaczęły powstawać cybernetyczne rodziny, miasta, i partie polityczne, jak na przykład popularna w Holandii Partia Lewicowych Lesbijek, i Biseksualna Chadecja, powstawały też cybernetyczne religie i cybernetyczne małżeństwa, a ludzie przestali praktycznie wychodzić z domu.
Tajne służby na początku patrzyły podejrzliwie i nieufnie, ale wkrótce zdały sobie sprawę że inter jest zaledwie namiastką i erzacem życia, więc skrycie wspierały ten nowy ruch, chociaż publicznie krytykowały, ale w sposób umiarkowany [stworzyli wirtualne państwo i wewnętrzne światy umysłu i niech tam sobie żyją, -mawiali do siebie pracownicy informacji]
Dla potencjalnie niebezpiecznych nazywanych przez służby 'Dużymi Mózgami, albo "Dużymi Głowami" miały przygotowane rozwiązania, istniały więc strony, portale i fora a nawet blogi widziane tylko z miejsc w których "duża głowa" bywała, a duże głowy mają to do siebie że nie lubią zbyt dużo bywać i ruszać się ponad miarę, więc specjalnych problemów nie było.
Duże głowy spędzały czas a nawet poświęcały swoje życie na wymyślaniu i propagowaniu nowych poglądów politycznych, filozoficznych, i ekonomicznych których poza pracownikami służb i kilkoma znajomymi jeśli tacy się trafili, nikt nie czytał.
Ale zdarzało się że pracownicy bezpiecznej informacji uznali ze jakaś idea może się przydać, i podrzucali odpowiednio dopracowane skrypty swoim ludziom, aby ci je puszczali w obieg. Oni też uznawani byli za prawdziwych twórców poglądów, a cały net był pod kontrolą, jak to się mówiło na politycznych salonach “porządek panuje w necie', a było to po stłumionym buncie “netarian:' jakiś czas temu.
Trzeba przyznać też że wolność w necie była i tak większa od wolności jaką mogła zaoferować netarianom rodzina lub środowisko, a służby nie ingerowały jeśli poglądy użytkowników nie były niebezpieczne dla państwa. Netarinie tymczasem osiągneli taki poziom życia w świadomości umysłu ze niektórzy podobno, jak w książce Snerga-Wiśniewskiego zaczęli przenikać przez monitory a potem pasmostrady i przenosić się w ten sposób w inne miejsca odwiedzając na przykład przyjaciół lub netową dziewczynę. inni znowu mieli doświadczenia Żywego Czującego Wszechświata, a że idea umysłu-netu-netostrady świetnie pasowała do buddyjskich teorii dotyczących świadomości i realności świata, neterianie chętnie się nimi inspirowali jak też i praktykowali medytacje buddyzmu zen, -wyjątkowo korzystną dla higieny psychicznej, pod warunkiem że zastosuje się ją z umiarem -jak mawiali
Krążyły też pogłoski ze netarianie uczestniczą w jakichś inicjacjach z Bractwem Tajemnej Ewangelii św. Marka, i zaczytywali się do upadłego Ewangelia św. Marii Magdaleny- co już akurat było prawdą
Kiedy to się stało pierwszy raz nikt ni pamięta, w każdym razie zaczęli tworzyć alternatywny wirtualny świat, nazywany też wirtual-landią, ze swoimi wirtualnymi, tam istniejącymi naprawdę pieniędzmi i systemem walutowym, konstytucją i prawodawstwem, a było ich coraz więcej i coraz rzadziej powracali do realu
Aż niektórzy przestali wracać i dla otoczenia w tak zwanym realnym świecie znikali. Niektórych nawet poszukiwała policja.
A służby choć dość szybko złamały kody dostępu do "aun" [autonomicznego netu] to jednak do świata wirtualu nie mogli się przedostać, tak naprawdę jeśli któryś z nich wierzył w tamten drugi świat, nie przyznawał się do tego publicznie.
W wirtualnej przestrzeni zaczęły rodzic się pierwsze dzieci, a mieszkańcy cyberpaństwa nawiązywać zaczęli pierwsze kontakty z sąsiadami.
okazało się bowiem ze w tej samej sferze o krok prawie od nich jest wymiar przestrzeni umysłów świata bogów, interesujących się abstrakcyjnymi teoriami filozoficznymi i nauką, a nieco dalej świat doskonałych smaków i zapachów, także ze sfery bogów, zaraz za nimi boskie światy poetów i muzyków.
Od mieszkańców tych subtelnych światów , a właściwie wymiarów przestrzeni umysłów, dowiedzieli się że istnieje świat nazywany duchowym niebem, który jest jednocześnie stacją węzłową łączącą się z innymi światami zaczęli więc bywać u sąsiadów....
Pewnego dnia znikł i wnuczek Józefa, -na początku wszyscy myśleli że wyjechał do kuzynów do Wojeracy, a gdy rodzice zadzwonili do kuzynów wieczorem okazało się że go tam nie ma. Pomyśleli więc że może jest u kolegi w Rózancie, ale tam też go nie było. Uznali że pewno uciekł z domu i włóczy się po świecie, jak tysiące młodych ludzi w jego wieku.
A potem o nim zapomnieli...
Autor:
Cyberius-Zee Jop
o
03:57
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
cyberlandia,
czasoprzestrzeń,
duże,
fantazy,
internet,
literatura,
łużyce,
mózgi,
opowiadanie,
podróze,
rózan,
sf,
srfowanie,
wojeracy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz