Było to podczas wiosennego obrzędu aborcyjnego urządzanego na część bogini każdej wiosny od czasu gdy zwyciężył na ziemi postęp. W Ameryce panował totalitarny komunizm.
Ale jego nie obchodziły żadne obrzędy, a szczególnie już obrzędy czipowania i jeszcze bardziej aborcyjne. Miał je po prostu gdzieś
Pamiętał jak jako dzieciak biegał z kolegami wieczorem aby z oddali oglądać odbywające się wieczorami przy ogniskach rytuały i obrzędy. Znalazł się nawet jeden zbuntowany odszczepieniec, który chodził po okolicznych wioskach i namawiał ludzi żeby przeciwstawiali się krwawym obrzędom podczas których robot składał w ofierze bóstwu wyselekcjonowanych wcześniej ludzi. Kapłani bardzo krzywo patrzyli na jego wywrotową działalność.
- przecież dowiedzione zostało naukowo- mówił uśmiechając się kapłan -że gdybyśmy przestali karmić krwią kosmiczne bóstwa, czekał by nas niechybnie kataklizm i w konsekwencji zagłada Wielkiej Cywilizacji, stworzonej z takim wysiłkiem przez naszych przodków. A bóstwa potrzebują krwi, żeby mieć energię do utrzymywania planetarnych orbit i gwiezdnych cykli-
Kiedy wracał do domu z rozpaloną twarzą rozmyślał nad co powiedział kapłan.
Ale to było dawno. Teraz był przecież od dawna dorosły, siedział na werandzie swojego ogrodu i patrzył na swoje ulubione drzewka owocowe.
[bawił się pilotem naciskając odpowiednie przyciski na jego powierzchni, tak jak włączało się kiedyś telewizor, gdy kierował przez chwilę pilota na czip umieszczony w wybranym przez siebie drzewku to rosło szybciej od innych]
Ciągle się jeszcze nie mógł obudzić, a koszmar jaki śnił mu się w nocy nie dawał spokoju. - Otóż miał dzisiejszej nocy dziwny sen, jakieś wielkie żurawie wyciągały swoimi potężnymi ogromnymi łapami ludzi z domów przez okna. On we śnie przed czymś lub przed kimś uciekał, ale oni dopadli go i wyciągneli z jego kryjówki za pomocą tego właśnie żurawia, w kształcie długiej łapy.
No tak, zapomniał, mamy przed sobą dwa razy po siedem chudych lat, dwa razy po siedem chudych krów. Czyli razem czternaście lat kryzysu gospodarczego, załamania i recesji. Ułożenie planet na niebie i aktywność słońca sprawiały że z inwestowaniem trzeba poczekać i lokować swój czas w odpoczynek i naukę [ lub zdobywanie wiedzy]. Siedział, i przypominał sobie rozmowę jaka prowadził poprzedniego dnia z siostrą
- Dziwne to wszystko było- mówił do niej -bo najpierw mieliśmy system demokracji bezpośredniej, czyli wiecu, gdzie każdy wolny człowiek miał jeden głos, potem z zachodu przyszedł do nas feudalizm, i defragmentacja struktur społecznych. Społeczeństwo zamiast poziomej linii zaczęło przypominać drabinę. Taki system nazywa się feudalizmem, i przyszedł on razem z nową religią, albo odwrotnie może to religia przyszła z nim. Monarchia trwała tysiąc lat. Potem na czołgach wjechał wschodni socjalizm, aby przetransformować się po latach w jego zachodnią, bardziej ortdoksyjną wersję, i zmienić strefę wpływów ze wschodniej rosyjskiej na zachodnią niemiecko-amerykańską. Jednak nie chodziło tu o "czystość doktryny" ale o przetrwanie trzymających władzę
Gdyby padł razem z nim upadły by rządzące krajem elity, to dlatego wymusili i przeprowadzili transformację. Ludzie są naprawdę zabawni, a czasami nawet śmieszni. Ci którzy mają siłę i zdeterminowanie dochodzą do przycisków albo kręcą się przynajmniej blisko nich. I tyle, tylko i aż. A nazwy? Pewnie, i kolory też. Kto nie woli życia pełnego kolorów, zapachów, smaków, i dżwięków-.
- I religia - wchodziła mu w słowa siostra. - Albo człowiek się nie udał Bogu, a świat to jedynie prototyp, wersja próbna, lub jedna z jego wersji i milionów wariantów.
Albo...człowiek jest w porządku, i wszystko jest na swoim miejscu, a religia do niego i do świata nie pasuje. Bardziej obstawiam na to drugie.
Nie nie mówię że człowiek może robić co chce, i nie ponosić żadnej odpowiedzialności za swoje czyny-.
- Ale ludzie są tak zadufani- odpowiadał jej po chwili milczenia spokojnym głosem, -i tacy pełni pychy. Oni chą poprawiać świat i dzieło stworzenia. Poprawiać i naprawiać człowieka który jest przecież kompletny i całkowity, no chyba że zostanie przez jakiś manipulantów i poprawiaczy. Religijnych albo politycznych.
A ludzka pycha nie ma końca i nie zna granic, Biedni kretyni i głupcy wierzą że mogą mieć wpływ na topnienie lodowców, że mogą zmieniać klimat, że mogą jak kilka lat temu zrobił to pewien szalony dyktator wystrzelać pociski z trującym proszkiem do atmosfery, żeby rzekomo obronić planetę przed globalnym ociepleniem. A zatruli miliony ludzi i zwierząt, bo po tym czerwonym proszku leżącym na polach nic się nie nadawało do jedzenia.
Tylko dzięki Noemu świat ocalał. Noe wziął do podziemnych bunkrów wszystkie możliwe gatunki ptaków i zwierząt, a nawet drzewa które tam podlewał, i tylko dzięki temu przetrwały-.
Szaleńcy mieli plan, zamienić Boskie dzieło stworzenia, na własne. Postanowili udawać Boga. Tak że żadna nawet najmniejsza roślinka, nie mówiąc już o ludziach i zwierzętach jeśli nie została przemutowana nie miały szansy na ziemi istnieć. Specjalne czujniki wykrywały takie organizmy i eliminowały je.
Ale to wszystko było wielkim oszustwem i grą w znaczone karty. Co innego gdyby stworzyli własny kod genetyczny i własne prawa obowiązujące w ich wszechświecie, albo chociaż jakimś małym laboratorium. A tak to była jedynie przeróbka, jak przerabia się za ciasne ubranie. Fastryga, próbne ręczne przeszycie, albo nawet i nie. Od razu produkt gotowy, i to na chybił trafił. Wiedział że oni się nie zgodzą, on i jego siostra. Jedzenie będą zdobywali w lesie i na łąkach. Pokrzywy i lebiody. Na początku będą niesmaczne. Ale po czasie przyzwyczają się.
Widział jak w sąsiedztwie rodzą się w domach dzieci, i jak ludzie wymieniają się towarami poza oficjalnym obiegiem
kwiecień 2009
political-fiction, cypher,cypherpunk, post cyber, cyber sci fi sf литературы, искусства истории literatura, výtvarné umění příběhy літаратуры, мастацтва гісторыі technohumanismo књижевност, уметност приче राजनैतिक साइबर साहित्य 网络文学的政治 политической научной фантастики кибер politické počítačové sci-fi политичких сајбер научне фантастике trans sophia techno-humanizm antropokosmizm
środa, 28 lipca 2010
Postanowili udawać Boga
Autor:
Cyberius-Zee Jop
o
07:07
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Boga,
Cyberius,
fiction,
literatura,
opowiadania,
political,
postanowili,
science,
udawać
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz