Dlaczego się przed nami ukrywasz?
-bo w Twoje istnienie nie wątpi nikt
Żona czekając na męża weszła do kuchni, i sądząc z wyrazu jej twarzy była delikatnie mówiąc niezbyt zadowolona. Ale tym razem była niezadowolona nie z tego że znowu musi mu odgrzewać kolację, ale że on nie zwraca na nią uwagi. Już dawno zdradził mnie na rzecz tych swoich fantastycznych teorii z pogranicza religii, mistyki i nauki, myślała chodząc po kuchni zrezygnowana. Poznali się na studiach. On jako najlepszy student wydziału fizyki w miejscowym uniwersytecie. Ona jako raczej średnia studentka matematyki. Spotkali się pewnego kwietniowego dnia na schodach uczelni, a rozmowa jak w takich przypadkach zwykle bywa zaczęła się dość banalnie. On ubrany śmiesznie i zupełnie niemodnie, w kraciastą żółtą [!] koszulę i brzydkiego koloru kiepsko skrojony garnitur, na dodatek z garbem wiszącym na plecach, nie wyglądał ciekawie i pomyślał że nie wypadł w jej oczach zbyt dobrze. Dokładnie pomyślał że nie zapamięta go nawet, bo w mieście jest tylu ciekawszych od niego mężczyzn, bardziej mogących zainteresować kobiętę w jej wieku, a i zaponować jej. A on czym miał jej zaimponować? Kwantami? Albo kwarkami? No bo w kosza nie grał.
Ale rozmowa miała swoją kontynuację, spotykali się czasami w wolne wieczory i spacerowali w miejskim parku, położonym niedaleko uczelni, dyskutując o gwiazdach i astronomii, ich wspólnej pasji. Potem nie wiadomo nawet kiedy, bo stało sie to tak nagle, wzięli ze sobą ślub. Staroświecki, ale bardzo kameralny, zaledwie z udziałem rodziców i kilku znajomych. Po którym wrócili na zajęcia. Ona studentka drugiego roku, a on czwartego. Studiów nie skończyła. Przerwała je gdy urodziło się pierwsze dziecko, a zaraz potem i drugie. Poświęciła się wychowaniu dzieci, a na studia już nie wróciła. On poświęcił się nauce i pracował aby utrzymać rodzinę. Stanowili udaną i świetną parę. Kochali się ale nie w sposób szaleńczy i odbierający rozum, albo zmysły. W sposób cichy i umiarkowany. Dopasowali się także do siebie, tak że jedno uzupełniało drugie. Jeśli jedno robiło coś a drugie widziało że mu to świetnie wychodzi oddawało mu to pole prawie całkiem naturalnie i sponanicznie, zajmując się czymś innym, co akurat wychodziło mu lepiej. Wkrótce w ich małżeństwie pojawiła się naturalna specjalizacja.
Mijały lata, przybyło w rodzinie następne dziecko, tym razem miły chłopczyk, po córeczce i pierwszym synu.
On nadal przynosił jej kwiaty, i przytulał ją do siebie kiedy wieczorem wracał do domu z pracy a ona odgrzewała mu kolację w kuchni. Czasami pijali wspólnie stare dobre czerwone wino, słuchając ulubionego Purcella, a w niedziele jadali pieczone kasztany. Oczywiście wino pili w umiarkowanych ilościach, -rzadko kiedy więcej niż jedną butelkę we dwoje. I sypiali, co w przypadku starszych małżeństw może trochę dziwić, w jednym pokoju, urządzonym dość staromodnie ale jednak stylowo.
Obok ich sypialni znajdowały się dwa pokoje dzieci, jeden chłopczyków, a drugi sama zajmowała córeczka Rozy, przepiękne i miłe dziecko. Na parterze ich domu mieściła się ogromna kuchnia i jeszcze większy holl połączony z liwing roomem i kuchnią. Przeszklone ściany na tle których pięły się krzewy, a dalej widoczne z wnętrza domu drzewa i rabaty pełne kwiatów. Między tym wszystkim leżały ogromne kamienie. Najpiękniejsze widoki, gdybyśmy tylko przyszli do nich w odwiedziny, moglibyśmy zobaczyć wiosną i jesienią. Rodondendrony i magnolię. Do tego dwa koty, i sympatyczny pies spaniel, o imieniu Dony. Mieszkali na przedmieściach uniwersyteckiego miasta i mieli przyzwoitych przyjaciół, a ich znajomi z dzielnicy, jak i jego koledzy z pracy osiągali sukcesy w nauce i biznesie. Przed domem państwa P. Stały dwa świetnej marki prawie nowe samochody Czegóż mu było więcej potrzeba do życia?
Właśnie czegóż. Czyż nie jest tak, że imię Boga można wymawiać wszędzie i w każdych warunkach? Wymiać oczywiście i czcić.W dobrych warunkach naturalnie jest łatwiej, ale za to w trudnych można robić to o wiele mocniej i szczerzej, choć gdy życie zbyt mocno nas przygniecie można czasami i zwątpić. Jak i gdy jest nam zbyt dobrze, zapomnieć? Dopowiedzieć też trzeba że żaden z dwu rodzajów zła definiowanych przez Arytotelesa w jego nieśmiertelnej Etyce, nie zachodził. To znaczy nie zachodziło, wbrew temu co można by przypuszczać zło nadmiaru, ani tym bardziej zło braku Ale powróćmy do naszego bohatera, i to aż do czasów dzieciństwa przenosząc akcje opowiadania na chwile w czasy odleglejsze, kiedy nie znał swojej żony, a dzieci nie było jeszcze na świecie. Ale obiecuję że tylko na chwilę, by niedługo potem wrócić ponownie do naszego szczęśliwego małżeństwa.
Otóż nasz bohater będąc jeszcze dzieckiem usłyszał w radiu, podczas pierwszego słuchowiska teatralnego jakie słyszał w życiu, sztukę której autora nie pamiętał, ani może nie znał. Sztuka mówiła o związkach komputera z Bogiem i buddyjskimi mnichami z Tybetu. Potrójny debiut, pierwsze słuchowisko jakie w życiu słyszał, po drugie pierwszy raz słyszał o komputerach,
a po trzecie opierwszy raz usłyszał o buddyzmie i tybetańskich mnichach.I zastosowaniu komputera do celów nazwijmy to religijno-mistycznych
Sens słuchowiska był mniej więcej taki: przychodzą do jakiegoś profesora informatyka mnisi tybetańscy i proszą go aby za pomocą komputera wyliczył wszystkie imiona Boga, ponieważ jeśli to zrobi nastąpi koniec świata.
Jak się ma buddyzm do istnienia Boga, i dlaczego mnichom miało by zależeć na końcu świata, tego nie powiedziano. Może dlatego że mnisi byli okropnie znużeni samsarą, czyli światowym życiem, i poruszaniem się po jego kolisku?
A jaki wpływ na naszego bohatera miało słuchowisko które usłyszał w dziciństwie w radiu. Czy stał się bardziej religijny, czy wręcz przewinie, zaczął wątpić. Zaczął wątpić, i łapał się często na tym że chodząc rozmyśłał w takim mniej wiecej stylu:
Ale jeśli naprawdę nie wątpię, to proszę mi podać choć jedną przyczynę dla której jestem tak przywiązany do swojej materialnej formy i ziemskiej powłoki, -i nie ma co tu kryć, podobnie jak przytłaczająca większość ludzi boje się jej utracić. Jak i boje się bólu, informacji związanej z uszkodzeniem, naruszeniem, albo nawet zniszczeniem tej mojej ziemskiej formy, nazywanej zazwyczaj ciałem.Proszę mi też podać przyczynę dla której jestem przywiązany do słów innych, kiedy mówią o mnie i w jaki sposób o mnie mówią. Co mnie obchodzą słowa innych ludzi na mój temat, -jeżeli jestem stworzeniem bożym. Zakładam że stworzeniem bożym, bo jeśli jest Twórcą to stworzył wszystkie istoty i cały widzialny świat.
Chociaż kiedyś jeszcze jako uczeń ostatniej klasy szkoły średniej napisałem wypracowanie na lekcje biologii. Temat wypracowania był wolny, a ja pod wpływem może jakiegoś filmu fantazy, albo książki sf wybrałem właśnie taki.
Opowiadanie w kilku zdaniach:
Świat został stworzony przez kilku bogów. Jedne istoty zostały stworzone, a konkretniej zaprojektowane przez boga A, inne przez boga B. I tak dalej. Kilku bogów czasem konkurujących ze sobą, a innym razem współdziałających lub łączących się w sojusze jedni przeciw drugim tworzą świat. Pytanie postawione po raz drugi, -czy nie wątpię. Bądźmy poważni. Czy jeślibym naprawdę nie wątpił ani na chwilę czy wtedy napisał bym : “w Twoje istnienie nie wątpi nikt”?
Tu jest potrzebne małe wyjaśnienie, kiedy miał tylko chwile wolnego czasu przebierał się w stare łachmany i zrobioną własnoręcznie z czarnego koca “sukmanę” taką niby togę i niby szatę mnicha, i schodził w tym ubraniu schodzami w dół, do swojej piwnicy filozofów, gdzie lubił samotnie rozmyślać. Na ścianach pozbawionej elektryczności piwnicy wisiały mocno przykurzone obrazy filozofów: Arystotelesa, Platona, Demokryta i Tomasza z Akwinu. Było też puste z napisem uczynionym czerwoną kredką: “MIEJSCE DLA BOGA “ z jednym białym punktem w środku, - w który patrzył aby się bardziej skupić kiedy rozpoczynał swoje rozmyślania. Piwnicę też oświetlało zwykle kilka świec.
political-fiction, cypher,cypherpunk, post cyber, cyber sci fi sf литературы, искусства истории literatura, výtvarné umění příběhy літаратуры, мастацтва гісторыі technohumanismo књижевност, уметност приче राजनैतिक साइबर साहित्य 网络文学的政治 политической научной фантастики кибер politické počítačové sci-fi политичких сајбер научне фантастике trans sophia techno-humanizm antropokosmizm
środa, 28 lipca 2010
Dalczego się przed nami ukrywasz? Kroniki cd.
Autor:
Cyberius-Zee Jop
o
11:04
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Cyberius,
fiction,
literatura,
opowiadania,
scienice
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz