Planeta małp
2008-01-27
Wolność została zakazana jako niebezpieczna dla zdrowia i szkodliwa. Na opakowaniach żywności jak i paczkach papierosów widniały napisane wielkimi literami hasła: "Wolność jest szkodliwa dla zdrowia, -wybór należy do ciebie", takie same napisy ładnymi kolorowymi literkami w kształcie zwierząt mogliśmy przeczytać na opakowaniach cukierków i czekolad, a także na zabawkach dla dzieci.
A gdy naukowcy udowodnili że wychodzenie z domu jest potencjalnie niebezpieczne i może stać się przyczyną wielu chorób a nawet wypadków, -ludzie praktycznie przestali wychodzić z domu. A ta udomowiona, hodowana w wielkich blokowiskach planety rasa, stawała się coraz słabsza i słabsza, ponieważ mechanizmy obronne organizmów ludzkich malały a nawet zanikały
Nauka na planecie przypominała martwy systemem wierzeń i obrzędów, a żaden ekspert w swojej dziedzinie wiedzy nie zrobił niczego nadzwyczajnego, lub choćby ponad statystycznego. Dobrze jeśli wynik ich pracy nie był gorszy wyniku poprzednika, i jedynymi sukcesami mogli się pochwalić amatorzy, którym czasami udawało się przedrzeć przez mur barier i przemyślnie skonstruowanych systemów ochrony, stanowiących w istocie rodzaj mentalnych zasieków, ale byli to zwykle zamachowcy i dyktatorzy wojskowi którzy wprowadzali reformy w dziedzinie gospodarki i ekonomi. Były to jedyne udane reformy, którymi planet'janie mogli się pochwalić. Mogli się pochwalić ponieważ w ich otoczeniu nie było specjalistów i profesorów od ekonomi, tak naprawdę to strażników starego i skostniałego systemu obrzędów i wierzeń nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością. Ich zadaniem było pilnowanie aby bez względu na fakty, obyczaje i wierzenia, w sposób nie zmieniony przetrwały i zostały przekazane następnym pokoleniom w pod postacią tak zwanej tradycji.
Każdy niepokorny naukowiec mający dusze badacza mógł się liczyć z najgorszym, z wyśmianiem, zwolnieniem z pracy, i uznaniem za szaleńca. Jeśli spróbował naruszyć stary ład spotykała go kara, a poniżony i upokorzony resztę życia spędzał w domu, na utrzymaniu rodziców lub żony.
Wkrótce pojawił się ruch wyzwolenia małp, -utrzymujący że wszystkie istoty są równe, a gdy dla świętego spokoju naukowcy i badacze przyznali im rację, natychmiast zażądali uznania że jeśli są równe to i takie same, a między ludźmi i małpami nie ma żadnej różnicy I o dziwo, udało im się
Zaczęli też pierwsi najbardziej fanatyczni aktywiści ruchu wchodzić w pierwsze związki z małpami noszącymi tu drzewiańską nazwę opo. Małżeńskie w stosownym urzędzie lub kościele ponieważ związki przed sobą i Bogiem zostały zakazane jako niepoprawne. Parę zdań o mieszkańcach planety. mówili językiem podobnym do wymarłego już na ziemi języka morawskiego, a właściwie był to język pośredni między językiem ludu państwa wiślan a językiem morawian, z czego naukowcy wysnuli teorię że mieszkańcy planety są plemieniem żyjącym kiedyś pomiędzy państwem wiślan a morawian, -prawdopodobnie byli spokrewnieni z plemieniem gołęszycan, -a w jaki sposób lud ten przeniósł się w statkach kosmicznych na odległą planetę tego nie wiadomo, choć fizycy przypuszczają że miała miejsce masowa teleportacja [na skutek stresu, podczas inwazji awarów wyzwoliły się w nich jakieś nieznane właściwości, które po pojawieniu się na planecie zanikły tak szybko i nieoczekiwanie jak się pojawiły]
Planetjanie pogrążeni w bezruchu, nade wszystko kochali żałoby narodowe, i podczas niekończących się żałób narodowych ogłaszanych w państewkach planety ożywali, lubili także pokuty choć inni podejrzewali że robią to jedynie na pokaz, i zarówno ich pokuty jak i żałoby nie są szczere. Uwielbiali też przegranych bohaterów, ale dopiero po śmierci, a ich kalendarze pełne były świąt w których czczono przegrane wojny, powstania i projekty. te wygrane bowiem nie liczyły się , a zwycięzcy uchodzili za nieuków i odstępców Planet’janie poddawani byli też ciągle swojego rodzaju kolonizacji wewnętrznej i indoktrynacji, pomimo tego że musieli łożyć przymusowe daniny na publiczne stacje radiowe i telwizyjne , to praktycznie już w programach przeznaczonych dla dzieci mogli usłyszeć że mieszkańcy innych planet to ho ho ho , a oni, oni są niczego nie warci, ot takie kosmiczne zera, pełne kosmicznej próżni.
Poddawani byli tez różnym rytuałom wyrzekania się siebie.
Już w przedszkolu dzieci w formie niby zabawy brali udział w rytuale nazywanym "Rytuałem wyrzekania się siebie", i wyglądał on mniej więcej tak: "ja, mały Tomek, lub Olek, wyrzekam się siebie, bo chce być miłym i grzecznym chłopcem, a wszystko co na zewnątrz mnie jest mi bliższe i lepsze, zabawki moich kolegów są ważniejsze od moich zabawek, i ich samochodziki, i lalki dziewczynek, i oni sami i one"
Gdy już podrastali podczas obrzędu czipowania i wręczania dowodów identyfikacji osobowej na największym placu miasta lub wsi gdzie mieszkali następował "rytuał wyrzekania się duszy", a rytuał zaczynał się od słów : "ja taki i taki wyrzekam się swojej duszy, wszystkie kanty i całą porowatość na szkodliwym ciele mojej nie uprawianej osobowości obiecuje wyszlifować mając świadomość że wszystko co na zewnątrz jest lepsze i ważniejsze, inni ludzie są ważniejsi ode mnie...", i tak dalej, i tak dalej. Skąd się wziął rytuał zapytacie? -ano na początku, czyli u źródeł jakbyśmy to dziś powiedzieli, wymyślony został w celu obniżenia agresywności w ogóle i agresji wewnątrzgatunkowej. Potem gdy się okazało że działa jedynie u tych którzy i tak nie są agresywni, a na dodatek wycofani i mało aktywni, psycholodzy postanowili ukryć wyniki badań aby nie nastąpiła kompromitacja "Katedry", jaką reprezentowali i eksperyment trwał w najlepsze dalej.
Później polityczna klasa rządząca nazywająca siebie "Grupą trzymającą władzę' postanowiła wykorzystać te rytuały do większego rozmiękczania charakterów i umysłów poddanych, aby rozmiękczeni poddani nie podnosili już nigdy żadnych buntów przeciw władzy, tak uporczywie uświęcanej i sakralizowanej przez miejscowy Planetarny Kościół, którtego pierwsze przykazanie głosiło: "Władze stworzył Bóg Planet, Wielkim Planetariuszem zwany, i ona jest święta czego by nie robiła...."
Dalej już siłą rozpędu nazywaną tu tradycją rytuały żyły swoim życiem, choć ludności bunty bynajmniej nie były w głowie, bardziej interesowały ich żałoby, i animo-aktywizm, no i do tego dodać należy myśli największego filozofa planety Legencjusza, zwanego też Lezencjuszem.
Lezencjusz mianowicie twierdził że człowiek stworzony jest do bezruchu, i każda myśl a nawet oddech jest niebezpieczny i szkodliwy dla organizmu ludzkiego. należy więc wyzbyć się wszelkich myśli i aktywności fizycznej przebywając w "cudownym stanie trzech B [3y B] bezmyśli bezruchu i bezoddechu" – z 'Myśli zebranych' Lezencjusza nieoficjalnej Biblii planety, strona 137] -złośliwi dodwali czwarte B będące rezultatem poprzednich to słowo zaczynające się na B brzmiało nie mniej więcej tylko: BRZUCH
W pewnym momencie lezencjuszanie inspirowali się nawet naukami "Największego z Rodu Ariów", który także i tu w jednym ze swoich wcieleń przywędrował aby nauczać dharmy o istocie rzeczy, ale gdy okazało się że istotą tych starych nauk jest nielgnięcie i nieprzywiązanie się nadmierne do swoich myśli, rzeczy i czegokolwiek, a nie chodzi o spychanie lub blokowanie myśli i aktywności, zarzucili te nauki, chociaż niektórzy pod pozorem praktykowania Lezencjonizmu praktykowali w istocie nauki Czczonego Przez Świat. Gdy ich kto zapytał co robią, mówili -kontrolujemy własny oddech, albo kontrolujemy swoje ciało aby się nie poruszać [bo kontrolowanie siebie uchodziło tu za wyższą formę rozwoju społecznego]....
Tak naprawdę to władze jak i tajne służby od dawna były przeciwne głupawym naukom Lezencjusza jak i szkodliwym rytuałom, ale że w swojej gorliwości kościół włączył je do kanonu wiary, nie bardzo było wiadomo co z nimi zrobić.
Więc kreowały podziemne ruchy przeciwników teorii bezruchu, i wyrzekania się duszy, bowiem bezradność na planecie osiągnęła apogeum, a tacy ludzie stawali się rządzącym nieprzydatni, i nie przynosili rządzącym wystarczających dochodów.
Wrócono wtedy nawet do planetarnego odpowiednika ziemskiego taoizmu których jedna z pierwszych tez brzmiała : "co za sztywne to się musi rozpęknąć, a co za miękkie bez wątpienia stężeje"
Ale wróćmy do naszych uroczych "małpoidów' tu jak wspomniałem, z drzewiańska nazywanych opo.
Małżeństwa z małpami stały się prawie powszechne, a nawet ci którzy kilkadziesiąt lat temu weszli w ramach powszechnie obowiązującej mody w związki małżeńskie z przedstawicielami tej samej płci, wstydzili się tego bo stały się już dawno niemodne, a oni byli nazywani burakami. Wyrzucali więc swoich partnerów na ulicę, i wiązali się z małpami, choć część z nich wchodziła w związki małżeńskie z partnerami tej samej płci nawet jeden z kardynałów [ czego to się nie robi aby przypodobać się innym] który pomimo przysięgi bezżenności wszedł bo jak uważał przysięga dotyczy jedynie partnerów odmiennej płci ,rozstał się ze swoim homoseksualnym partnerem obiecując mu co prawda wysokie alimenty, i odszkodowanie, i wszedł w małopidalny homoseksualny związek, pomimo drwin kolegów bo naprawdę uważany był za istotę aseksualną i sprawami seksu nie zainteresowaną.
Pojawił się też problem potomstwa bo dzieci z takich małżeństw mogły jedynie powstawać pozaustrojowo w laboratoriach, więc nie każdego było stać na małego uroczego małpoida, przedmiotu dumy każdej nowoczesnej mamy i każdego nowoczesnego taty. gdy taka mama spacerowała ze swoim małym uroczym małpoidem, i zobaczyła ich zzieleniała z zazdrości zwykła nie nowoczesna i biedniejsza matka, uderzała wtedy ze złości swoją zwyczajna ludzką córkę albo syna pięścią w plecy i krzyczała "nie garb się", po czym ze spuszczonymi głowami wracali oboje do domu.
Niektórzy , choć ich była mniejszość wchodzili w związki małżeńskie z przedstawicielami innych gatunków zwierząt, a szczególnej nobilitacji doznały psy i koty uczynione już wcześniej panami domów.
Jak zakończyła się historia?,- jeden z młodych badaczy znalazł ukryte w archiwach kościoła planetarnego stare zapiski, według których pierwsi osadnicy teleportowali się z państwa wiślan, z terytoriów położonych gdzieś pomiędzy Raciborzem, Skoczowem a Wisłą, a ziemscy historycy jak zwykle wszystko pomylili i odwrócili. Książę panujący na Wiślech "groźny wielce" nie walczył wcale z morawianami tylko z awarami, a walczył dlatego że w przypadku przegrania wojny i poddania się awarom mogło dojść do mieszanych małżeństw wiślańsko-awarskich, a jak się okazało wiślanie byli jedynym plemieniem nie zmieszanym z przedstawicielami gatunków zwierząt.
Bo nie była to niestety pierwsza planeta mieszańców, a aktywiści wszechrówności i wszepoprawnosci latali od tysiącleci na inne planety propagując swoje szkodliwe poglądy.
Ślady tego pozostały w mitach i religiach ziemian, szczególnie tym mówiącym o zdradzie Ewy w Ogrodzie zwanym Rajem, kiedy to miał miejsce pierwszy związek ludzko-małpi, a wąż naprawdę był nieźle opłacanym działaczem wszechpoprawnosci, zwanym Wszechpoprawnym Agentem Drugiego Stopnia.
Jednak część nie zmieszanych z małpami i innymi zwierzętami ludzi udała się na mało dostępne tereny państwa wiślan na kopcach i kurhanach przeżywając potop.
Genialny Darwin wpadł na trop, zauważając podobieństwo większości ludzi do małp, choć żebyśmy byli szczerzy pierwszy raz wpadł na ślad patrząc rano na swoją twarz w lustrze podczas porannego golenia. Jego nauki oczywiście zostały przeinaczone przez "poprawnych poprawiaczy świata" którzy cały czas przebywają na naszej planecie i potajemnie kontrolują ziemian...
Inny taki ślad istnienia hybryd na ziemi przetrwał w mitologii greckiej, ale łączenie się w związki genetycznie, z innymi gatunkami oprócz małp było niemodne i traktowane jako swojego rodzaju kuriozum.
Dodam że język nie był wcale językiem morawskim, ale wislańskim, a wislanie teleportowali się z odległego Wylatowa położonego gdzieś na granicy wielkopolski i kujaw.
Podobno jedna z grup „Niezmieszanych” pochodzących z okolic Chodlika i kopca Kraka, udała się [być może przez pomyłkę] na inną planetę, gdzie do dziś żyją ich potomkowie, -o czym wspominają odkryte w kościelnym archiwum zapiski.
...kilku młodych badaczy postanowiło tam natychmiast polecieć,
__________
-wybaczcie ale nazwy planety na wszelki wypadek nie zdradzę, dodam jedynie że jest położona w odległym gwiazdozbiorze...
koniec.
political-fiction, cypher,cypherpunk, post cyber, cyber sci fi sf литературы, искусства истории literatura, výtvarné umění příběhy літаратуры, мастацтва гісторыі technohumanismo књижевност, уметност приче राजनैतिक साइबर साहित्य 网络文学的政治 политической научной фантастики кибер politické počítačové sci-fi политичких сајбер научне фантастике trans sophia techno-humanizm antropokosmizm
środa, 28 lipca 2010
Planeta małp
Autor:
Cyberius-Zee Jop
o
11:29
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Cyberius,
Kroniki,
literatura,
małp,
opowiadania,
planetarna,
sf
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz