czwartek, 6 stycznia 2011

strony dla telefonów komórkowych i książki na komórki

lub raczej na telefony komórkowe -czyli mobile websites
strasznie trudno to jakoś mi przełożyc na język polski
ale do rzeczy: fragment moich Opowieści Gandziaka możesz znależć na jednej z takich stron, a konkretniej cyberius.wirenode.mobi Na razie "Opowieści" służą jako rodzaj "zaślepki" bo potem strona główna zostanie zmodyfikowana a Gandziak pójdzie gdzieś indziej to znaczy bardziej z boku. Link do strony tu.Oczywiście zapraszam do oglądania i czytania

środa, 5 stycznia 2011

różowe kwarcowe prosiaki czyli kwarcaki -ilustracje do kroniki

style="font-style:italic;"Witam
Jak zwykle kilka fotografi wrzuciłem na stronę -oczywiście zapraszam do oglądania choćby z tego względu że jest na niej wyciąg złożony z fragmentów moich opowiadań pochodzących z "Konik" i "Zbioru opowiadań" łatwo się więć można zorientowac "co i jak" Do rzeczy: kliknij tu Natomiast plik w formacie jar. przeznaczony do czytania na komórce mozna pobrać tu
Teraz "Różowe kwarcowe prosiaki" zwane także "kwarcakami" i kilka ilustracji do nich aby podkolorować i ożywić tekst







Bebe wracał do domu po pracy, jak czynił to zawsze od lat. Nie przystawał praktycznie nigdzie, ani nie zatrzymywał się po drodze. Zadowolony na początku z braku na ulicach służb kręcących się ciągle w tych swoich ponurych i okropnie skrojonych mundurach. Z powodu koloru mundurów nazywanych szarakami.
Po jakimś czasie w rozmowach ze znajomymi pojawiał się niepokój, czy brak "szaraków" nie doprowadzi do wzrostu przestępczości?. Jak się wcześniej cieszyli z wolności bycia nie obserwowanym i nie zatrzymywanym przez służby, które jak wiemy wcześniej albo później, ale zwykle wcześniej zaczynają pracować dla władzy i rządzących, a nie dla tych którzy płacą im za ich pracę za pomocą swoich podatków. Często nie pytani przez nikogo o zgodę. Ale zostawmy to.



W kraju zapanowała odwilż. Tak zwana "Jawność". Ulice miast zalała róznorodnośc kolorów, fasonów, strojów i mód. A kanjpki zapełniały się ludżmi przesiadującymi w nich do póżnych godzin nocnych, i znalezienie jakiegokolwiek wolnego miejsca nie należało do łatwych. Rosła radość i entuzjazm.
A w przejściach podziemnych młodzi ludzie sprzedawali pierwsze opozycyjne gazety. Można było swobodnie myśleć i nawet rozmawiać głośno na każdy prawie temat. Mało tego władze same domagały sie krytyki społeczeństwa, w myśl zasady:

BĘDZIEMY LEPIEJ RZĄDZILI RAZEM Z WAMI!!!

albo:

POMÓŻCIE NAM WAMI RZĄDZIĆ, razem zrobimy to dla was lepiej

Tak naprawdę dążyli nadal do niszczenia ludzkiej woli, stosując swoje psychosztuczki. Najpierw rozmiękczyli system prawny,


Ale nie to było jego problemem, on chciał czymś zabłysnąć i zaimponować innym tak żeby o nim usłyszeli inni. Pewnego dnia pstanowił: więcnapisać ciekawy scenariusz filmowy i dzięki temu stać się sławny w pracy i w okolicy gdzie mieszka.

I zaczął pisać

Na jednej z planet rozwinęła się forma życia oparta na krzemie, ale rozwój organizmów opartych na krzemie potoczył się w innym kierunku niż u nas lub na Ziemi [czyli u białkowców]. Otóż forma ta nazywana przez mieszkańców innych planet trochę pogardliwie "kwarcakami" wspaniale przystosowana pod względem mentalnym , i jakby tu powiedzieć może nawet "była przeznaczona" do myślenia odczuwania i kontemplacji, ale niestety nie była zbyt mobilna. Ponieważ musiałą wydalać pioprzez proces oddychania wprost ogromną liczbę związków chemicznych zarówno jeśli chodzi o ich ilośc jak jeszcze bardziej o wielkość, z którego to powodu przedstawicieli tej rasy nazywano czasami "kwarcowymi świniiami" .
Ewolucja doprowadziła więc do tego że “statycy”, bo tak ich w opowiadaniu będę nazywał,* nie poruszali się prawie wcale, ograniczając swoje ruchy do naprawdę niezbędnego minimum, i czasami wydawało sie że są formą pośrednią między światem zwierząt a roślin. W podręcznikach do biologi pisało się czasami że kwarcaki "rosną" Również w odróżnieniu od białkowców wydalanie związków powstałych z oddychania odbywało się drogą inną, to znaczy głównie polegało na wydalaniu pozostałych niepotrzebnych dla organizmu związków, rozpuszczonych w ogromnej ilości płynów. Nie dość że nie poruszali się prawie wcale, to jeszcze pili na dodatek ogromne ilości płynów




Na bardziej zaawansowanym etapie ewolucji zaczęły pojawiać się ruchome krzemiaki wypluwające niby wulkany ogromne ilości niepotrzebnych związków w stanie płynnym.

Oczywiście "kwarcowi ludzie"nie próżnowali. Sami dodawali sobie potrzebnre im do funkcjonowania różne że tak powiem protezy życia. Dzięki którym różowe kwarcaki poruszały się prawie zupełnie bezwysiłkowo, i podgrzewały szkodliwe związki wewnątrz organizmu, aby nie tracić energii, i wydalać z łatwością niepotrzebne odpady w stanie rozgrzanych płynów,
niby wulkaniczną lawę wulkany.
Zamaskowali też swoją cywilizację aby nikt z zewnątrz nie mógł zauważyć że na planecie istnieją zaawansowane formy życia. Podobnie jak maskowali inni. Niektórzy jak na przykład mieszkańcy Neptuna albo Jowisza byli takimi mistrzami iluzji że zmieniali temperaturę otoczenia, i zawartość związków chemicznych na ich planecie albo w atmosferze, aby wprowadzić w błąd czujniki sond, lub ciekawskch przybyszów. Prawdziwe życie odbywało się oczywiście pod ziemią planety jak prawie wszędzie we wszechświecie, w ogromnych korytarzach autostradach, i ogromnych sztucznie oświetlonych podziemnych miastach.





W ogóle podróżowanie na Planety Krzemowe nie należało do łatwych.Napisałem "planety", bo kwarcaki zasiedliły pare planet, kilka księżyców, i jeszcze ze dwie planoidy. Najpierw, lecąc regularnymi liniami kosmicznymi czekała nas przesiadka, na księżycu Saturna, Tytanie. Tytan od czasów globalnego ocieplenia jakie zdażają się w galaktyce co jakiś czas, przeżył gruntowną przemianę. Większość lodowców na biegunach księżyca stopiła się Te węglowodorowe jeziora podchodziły aż pod główne lodowisko w miasteczku Tytania. Miasteczko to dużo powidziane, ot pare malutkich księstw i ze dwie libertarie na krzyż, zamieszkałe przez wolnych osiedleńców z Ziemi i kilku innych planet. Jedna chyba naukowa.
Wszystko w szklanych domach ze sztuczną klimatyzacją, ogrzewaniem i system chłodzenia, i maszynami do produkcji tlenu i uzdatniaczy powietrza.Cztery knajpki i mały hotel. I całość pogrążona w potężnych metanowych chmurach, wśród niekończących się metanowych deszczy.Czękając na swój kosmolot siedziałeś więc w jednej z knajpek Tytani, zazwyczaj w ekskluzywym "Cassini", i gapiąc się przez ogrmoną szklaną ścianę słuchałeś jedynego radia księzyca, gadającego nieustannie, o stanie zachmurzenia, 'nachmurzenia" , i o deszczach, popijąc przy tym miejscowe drinki. A prognozy zmieniały sie nieustannie. Nie raz kosmolot już prawie ruszał, ale gwałtowny wzrost zachmurzenia i opadów opóżniał lot, a ludzie wraz z turystami krzemiakami wracali liniowymi busikami aleją Turtlego do miasteczka, oczekując radiowych komunikatów w jedynym radiu księżyca, i wydając w knajpce ostatnie tytanowe płacony.Nie raz też poznałeś tam małżeństwo kwarcaków z dzieciakami poruszające się na swoich wózkach nawet w pomieszczeniach. [dopiero w czasie snu kwarcaki "schodziły" z wózków] i dowiedziałeś czegoś o ich życiu.







Obie cywilizację uważał jednak za dziwaczne.
Na przykład takie kwarcaki nie miały zupełnie poczucia rzeczywistości. Siedząc na przykład w kanjpce na księżycu Saturna zabiawiali sie w różne zazwyczaj dziecęce gry pochodzące z innych planet. Albo wspólnie śpiewały ziemskie piosenki, w rodzaju
"mam huste cz ke ka rbo wa ną wszy s tkie cz tery ro gi..."
lub "my je ste śmy kra sno lu dki ho psa sa hop sa sa...."
uważając że świetnie sie bawią. Dobrze też się czuli ze względu na panujące na księżycu zapachy. Zapachy te maskowały natruralne zapachy jakie wydzielały ich organizmy przez oddech, powiedzmy że niezbyt przyjemne dla większości ludzian.


Tajne Bractwo Noża, Sztyletu i Trucizny

Ziemianie dla odmiany, po drugiej wojnie atomowej, pod koniec któej Indie, Iran i Chiny zaczęły walczyć ze sobą, ludzie zmienili się bardzo i zzdziczeli. Na planecie zostało niewiele. Ocalał Kraków, Delhi, kilka małych miasteczek w Tybecie oraz Szanghaj.Ludność germańska rawie całkiem wymarła, a ci którzy pozostali przy życiu , podobnie jak słowacy, czesi, węgrzy i włosi, oraz ludy południowo i wschodnio słowiańskie połączyli się i wymieszali z polakami. W ten sposób powstała Wielka Pogania, ciągnąca się od Renu po Ural. Na południu grecy doszli aż po Afganistan, i ganiczyli tak jak kiedyś z Indiami.Na planecie funkcjonowały cztery obowiązkowe języki, polski, grecki, sanskryt i jeden z dialektów chińskich. Wylały rzek i zmieniły swoje koryta. A morze wchodziło w wielu miejscach w głąb kontynetu i to znacznie. Przemutowali się też ludzie. I po jakimś czasie powstało kilka odrębnych ras, nie mogących się krzyżować ze sobą.
Niemniej większość ziemian pozstałych przy życiu wyemigrowała. Zasiedlając jako koloniści liczne planety w naszej galaktyce.
Razem z nimi emigrowali też bojownicy podziemnego ruchu walki z kolektywizmem. Po drugiej wojnie atomowej wielu ziemian za głównego winnego atomej zagłady uznało kolektywne ideologię dążące do konfliktów zbrojnych.Bojownicy postanowili więc zniszczyć wszystkie kolektywne systemy polityczne panujące w galaktyce.
A w każdym kosmolocie mógł lecieć taki bojownik podziemnego ruchu i śledzący lub ścigający go przedstawiciele służb państw w których rządziły partie kolektywne. Komunizmy lub socjalizmy bankowe, naukowe i religijne, albo rasowe.
Wtedy też dochodziło często do śmiertelnego starcia bojowników z tajniakami, lub jakimś ważnym dygnitarzem kolektywnego rządu. Nieraz już bowiem znajdowano ciało martwego polityka leżącego na podłodze w łazience, albo posadzce ubikacji kosmolotu. Zwykle zasztyletowanego lub otrutego.Bojownicy uchodzili za mistrzów podstępu noża, sztyletu i trucizny, i w ogóle uchodzili za mistrzów skrytobójczych morderstw.A martwe ciało polityka leżało bezwładnie w kałuży krwi Pocięte i podziurawione nożem.




całe opowiadanie znajdziesz tu

wtorek, 4 stycznia 2011

alternatywne wersje historii

Witam.
Oczywiście nie mogłem się powstrzymać i z ciekwości wrzuciłem kilka fotografii jakie pokazałem -między innymi- wczoraj na stronę internetową. W wersji xhtml [htm] i html
Przy okazji znajduję sie na nich kilka opowiadań które otagowałem jako "alternetywne wersje historii". Przyznam że nie przepadam za tagowaniem ale jakoś muszę podczas procesu kreowania stron nazywać je, opisywać, oraz dodawać słowa kluczowe

Obie można sobie zobaczyś i porównać
strona w wesji htm
i
stronka w formacie html
Oczywiście do przeglądania stron i czytania opowiadań Zapraszam


Aha. Przy okazji link do mojego blogu na onecie art.xx.pl

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Podsumowanie roku

Witam ->



W drugiej połowie roku ruszyłem z fotografią i kreowaniem stron i to mi się najbardziej rzuca w oczy. Jeśli chodzi o fotografie to zacząłem ostrzej jechać od maja podczas mojego pobytu nad morzem na południu Anglii -gdzie wybrałem się żeby podkurować troche zdrowie.
W kreowaniu stron chciałem podszkolić się w j.s. ale jak to w życiu bywa idziemy czasami w jednym kierunku po tylko żeby w pewnym momencie skręcić gdzieś indziej. Tak też stało się ze mną. Najbardziej zaciekawił mnie XHTML Od jakiegoś czasu także próbuję uzdatnić flasha i połaczyć go z witryną klasycznego typu -tak by pominąc problemy z indeksowaniem, czasem ładowania sie strony, i jego wagą, oraz w przypadku braku wtyczki przez ogladającego -co ważne- żeby zbytnio nie "ucierpiał" i nie był pozbawiony znacznej części strony witryny.
Pisać mozna by dużo, o rzucaniu nałogu i nawyku nikotynizmu. O kilku filmach jakie zrobiłem tego roku. O "Gandzia ku" i jego opowieściach, o "Dziennikach Emigranta", i innych moich pracach. O muzyce electro jakiej słuchałem i pośrednich typu dubstep, minimal, etc.
Życzenia noworoczne składałem już na moim blogu fotograficznym więc tam zapraszam

Przy okazji LINKOPEDIA bibliopedia może ktoś znajdzie coś ciekawego dla siebie z tego co napisałem tego roku!