sobota, 19 listopada 2011

Nowa strona zeejop.com

Wzbogaciłem się o nową stronę którą będę traktował jako rozkładową stronę główną zee jop.com

przy okazji kilka foto












foto cienia


foto zee joppoświęconym fotografiom i podróżom
można zobaczyć kilka fotografii moich starych szkiców
farbki, jakby toś nie wierzył że maluje
bardziej rozmazana

zapraszam jeszcze raz na moją stronę zee jop.com

środa, 2 listopada 2011

moja gitara

moja gitara, -nie muszę chyba mówić że uwielbiam ją. Jest naprawdę wspaniała!












niedziela, 4 września 2011

trochę historii

Pierwszym i właściwie jedynym systemem operacyjnym jaki zakupiłem był produkt MicroSoftu. Kosztował, jeśli dobrze pamiętam jakieś sto dolarów.Dyskietki mam w domu do dziś.


Kupiłem także płytę z Mandrivą w jakiejś gazecie komputerowej, ponieważ tak się złożyło że nie mogłem pobrać systemu z internetu, nie miałem także w domu żadnej płytki, instalacyjnej -a potrzebowałem
zainstalować system na komputerze po awarii

Mandriwa spisywała się bardzo dobrze, i nie miałem z nią praktycznie żadnych problemów.




Teraz używam PC-BSD 9.0 [Beta] i nie wyobrażam sobie abym mógł zamienić go na inny system.

Dziewiątka jest szybsza od ósemki, i ładnie wygląda. Mam ją od miesiąca więc na opinie trzeba jeszcze poczekać.

Na razie jestem zadowolony



sobota, 3 września 2011

Mój pokój





I na zakoczenia wpisu moja działka. Słoneczniki -pasują swietnie do mojej rozpiski na temat szyfrowania i bezpieczeństwa w sieci -jaką niedawno napisłem





Tu mała rozpiska bezpieczeństwo w sieci

środa, 17 sierpnia 2011

Co nowego?

W wolnych chwilach zajmuję się ostatnio wyszukiwarkami, zarówno wspierającymi anonimowość w necie*, jak i "diajnerskimi" Do takich z pewnością należy Blackle, ale i Hotbot którgo także bardzo lubię. Strona jaką zrobiłem z adresami wyszukiwarek wspierającymi protokól https aby wejść na stronę kliknij tu
Dużo nowego dzieje się także ostatnio w dektopowych BSD. Ukazał się niedawno PC-BSD 9.0 [Beta] którego od kilku dni już używam i testuje, oraz Ghost 2.0 z graficznym instalatorem. Moim zdaniem Ghost jest świetny do odpalania z płyty jako "live cd" link na stronę

Więcej informacji na dany temat znajdziesz na moim starym blogu na onecie

*zwiększają anonimowość przeglądającego strony jednak nie zapewniają jej całkowicie. Dobrze jest o tym pamiętać

wtorek, 12 lipca 2011

Najlepsze tuskawki rosną na alexandrplatz w Berlinie

Fragmencik opowiadania:

Najlepsze tuskawki są na alexanderplatz w Berlinie powiedział do przechodzącej obok kobiety. Ta zatrzymała się aby dowiedzieć się o co mu chodzi, a on mówił dalej - W Berlinie na placu nazwanym na cześć nie byle kogo, bo jego wieliczestwa, samego cara wsiej rusi Alexandra. I przez jednego z Fryderyków pruskich, a doładniej Fryderyka Wilhelma III. Wcześniej to była prowincja i zadupie gdzie wykształcune młode z wielkich miastów raczej bywać nie chcieli. On kocha Berlin, szczególnie zaś umiłował sobie klepanie po plecach gdy tam bywał. O klepaniu po plecach opowiadał wszystkim -mianowice kto go klepał po plecach, gdzie, kiedy i ile razy. I że dzięki temu nie musi odświeżać swojej starej brzydkiej marynarki. Pamiętał też ten plac z czasów kiedy polacy jeździli tam gromadnie na handel, zanim przenieśli się do Budapesztu. Jego stara, znoszona marynarka, zresztą też Handlowali w Berlinie czym się dało, cukierkami, gumami do żucia, i lizakami. Wozili tego na całe torby. Pamiętał jeszcze jak kiedyś udało mu się poderwać dziewczynę i umówić się z nią na randkę w jednej z kawiarń na same jgórze wieży telewizyjnej. Jedli niemiecki odpowiednik słynnej prl-owskiej specjalności "kremu sultańskiego" a potem zamówił jeszcze kawę i okropnie, obrzydliwie wprost słodkie bezy. Nie wiedział jak się nazywają po niemiecku bezy, więc pokazał w ich stronę palcem -robiąc przy tym głupią minę i czerwieniejąc ze wstydu na twarzy. Przecież udawał niemca, a niemieckiego nie znał za grosz. Na przejściu granicznym śmieli się z niego polscy i niemieccy celnicy. Ach, co to były za czasy! Nawet kremówki papieskie z Wadowic mogą się schować. Dziewczyna na następne spotkanie nie przyszłą chociaż stał pod tą słynną wieżą jak pajac chyba ze dwie godziny i palił bezmyślnie papierosa za papierosem. I nie odbierała telefonów od niego. On się tym nie przejmował, bo gdyby nawet odebrała to czy by się dogadali ze sobą? I w jakim języku? W pociągu wracającym z Berlina do polski, albo jadącym do Berlina opowiadał kolegom kiedy tak stali na korytarzu -i palili produkowane w polsce Malboro albo rodzime Caro- o spotkaniach z dziewczyną, o tym że dziewczyna ma wujka po drugiej stronie muru i że razem pewnego dnia uciekną na zachodnią stronę. Nie musiał się nawet tlumaczyć ze swoich kłamstw. Tak się stało że uderzyli na kierunek południowy i przenieśli się z towarem do Budapesztu. Potem już jako "biznesmeni" wyjeżadżając na wycieczki zagraniczne handlowali w Tajlandii. Berlin i Budapeszt był dla drobnicy, a nie dla takich jak on. Wypasionych ze skórą i zagraniczną nowiuśką furą -budzących podziw sąsiadów w rodzinnym miasteczku albo wiosce.

A dziewczyna wracała z Berlina do domu do swojej małej wioski położonej niedaleko Miśni. Jej rodzinna wioska nazywała się Niderjahna albo Mischwitz. Ale najpierw jechała do Drezdna gdzie w magazynie handlowym niedaleko dworca kupowała sobie papierosy "playersy" -kiedyś palone namiętnie przez angielskich pilotów bombardujących Drezdno. Kupienie plyersów w Dreznie było rodajem dwagi, a czasami nawet prowokacji. Ona paliła te w jasnozielonym, seledynowym opakowaniu -pasowały jej do koloru sukienki i makijażu. Potem włóczyła się bezmylnie przez jaki niezbyt długi czas po "nowym mieście" "Neustadt" Czasami także spacerowała po słynnym drezdeńskim moście. Następnie wsiadała do pociągu jadącego w stronę Miśni. Gdy była już w Miśni przechodziła szybko przez ciemny i brudny tunel na dworcu. Omijając grupy pijaków siedzących tam w wyjątkowo obskurnym barze -tak niechlujnym i śmierdzącym jak oni. Szła prosto do zaparkowanego kilka dni wcześniej przez siebie trabika. Następnie otwierała drzwi, siadała zapalała auto i ruszała do domu. Podróż zajmowała jej około piętnastu minut. Czasem krócej a czasami dłużej.
Chwilę potem jadła już kolację z rodzicami. Ojciec nieodmiennie kładl na talerzu przed sobą, swoje ukochane kiełbaski, oczywiście ugotowane wcześniej i mocno polane "musztardą budziszyńską". Bez której nie mógł żyć i nie wyobrażał sobie życia na ziemi. Dla porządku dodam że w szafce niedaleko okna na dolnej półce stalo przynajmniej kilkanaście słoików na tak zwany zapas. Potem po kolacji wypijał kilka butelek piwa "Torgauer Starke". I mówił że jest łużyczaninem, lub sasem, albo niemieckim nacjonalistą. W Nowym Jorku było mu na początku trudno bez tej musztardy budziszyńskiej, piwa torgałerskiego i gotowanych kiełbasek. Mówił do matki i córki - widzicie jestem tym co mnie ukształtowało. Piwem torgauerskim, kiełbaskami, budziszyńską musztardą. I letnimi wyjazdami na wczasy na wyspę Rugię albo Uznam. Do tego naszymi saskimi trabantami i "mzetkami" -których rzeka płynęła w stronę morza na północ podczas owych wakacyjnych wyjazdów. Reszta jest wtórna,to zaledwie dodatki - Mówiąc o reszcie miał na myśli swoją powikłaną łużyckość, saxońskość i niemieckość. Dziewczyna po wyjściu z restauracji zapomniała o mężczyźnie prawie nartychmiast. Zapomniała nawet jak ten dziwny nachalny facet miał na imię. Pamiętała tylko że ciągle mówił "Guten tagen" co mu się przynajmniej kilka razy myliło z "guten machen" i robił się czerwony ze wstydu. Od słodkich ciastek było jej mdło i bała się że zaraz zwymiotuje. Chciała nawet iść do toalety, której szukała na ulicy wzrokiem
- O Boże co za okropny facet - powiedziała do siebie i natychmiast o nim zapomniała

Czuje się źle

Coś chyba jednak nie wyszło. Powinno być: "Mdli", a nie "czuje się źle". Konkretniej po hiszpańsku wyszło mu: No frío ni caliente En este sentido caliente. Se siente enfermo.

A: Queste né caldo né freddo. In questo senso caldo. Sento male -po włosku. I po francusku: Ni chaud ni froid En ce sens chaud. Sentez pas malade.
Osobną sprawą są wspomniane już wcześniej "łaziory". I czy nie dało by się zastąpić łaziorów, na przykład bardziej z łacińska brzmiącymi "menelami" albo "lumpami"? Podobnie rzecz miała się z "pogrążonymi", "zamrożonymi" i "zaczepianymi"
Trzeba to będzie jeszcze dopracować.

niedziela, 10 lipca 2011

Łaziory -Jestem z kraju MacDuffów cd.

W pewnym momencie -siedząc tak na ławce i nudząc się- autor pomyślał - ciekawe jak ten fragment opowiadania, który dopiero co napisałem przed chwilą, może brzmieć w innych językach. Na przykład po włosku. I co pomyślał to zrobił:
Pessimo non credo siano.
Essi non sono affatto difficili da valutare, e con loro su qualsiasi estreme.
Né caldo come il ferro caldo, o freddo come il ghiaccio.
Caldo. Non nel senso in cui stiamo parlando di un uomo che è caldo ed emana una sorta di calore interno, sotto l'influenza degli altri può essere caldo,
e per mezzo del quale, come il ghiaccio, diventano pogrążąnego problema preoccupato e zamrzożony nel dolore,
ed egli viene improvvisamente alla vita e tutto cambia.
Queste né caldo né freddo.
In questo senso caldo. Sento male.
Tu muszę niestety dodać, że autor nie znał zbyt dobrze obcych języków, o co miał pretensję do swoich rodziców. Tak naprzwdę miał do nich pretensję głównie o dwie rzy. Pierwszą że nie nauczyli go pracować.
I drugą że nie nauczyli go obcych języków. A tak się akurat składa że oboje uczyli obcych języków i to była ich praca. Tłumacząc w pocie czoła swoje ukochane opowiadanie, posiłkował się więc słownikami, słownikami "on line" a nawet translatorem google. Jeśli popełnił zbyt dużo błedów -a na pewno popełnił- to prosi czytelników o wybaczenie.
Następnie spróbował przetłumaczyć fragment opowiadania po hiszpańsku
Porque a medida que beben alcohol en exceso y luego sorprenderlos incluyen los llamados "łaziory" y caminar a ciegas y sin łażąc razón por la calles de la ciudad durante horas, la captura de otras personas y que por otra zaczepianymi, pero probablemente no es malo. Muy mal, no creo que sean.
No son en absoluto difícil de medir, y con ellos sobre cualquier extremo.
Ni caliente, como el hierro caliente, o frío como el hielo. Caliente.
No en el sentido en que estamos hablando de un hombre que es caliente y emite una especie de calor interno bajo la influencia de los demás puede ser caliente, y por quien, como el hielo, se convierten en pogrążąnego problema preocupa y zamrzożony en el dolor, y de repente vuelve a la vida y todo cambia.
Estos. No frío ni caliente En este sentido caliente. Se siente enfermo.
Zupenie jednak nie wiedział jakie hiszpańskie słowo może zastąpić naszego rodzimego "łaziora"
Z francuskim nie poszło mu wcale łatwiej. Owszem, miał kiedyś francuski w szkole, i tego nawet nie ukrywał, ale prawie niczego nie pamiętał. No, nie -coś tam jednak pmiętał. Pamiętał na przykład że wymawia się "że słi" a nie -je suis. Lub że słowo dans wymawia się jako "dą"

Parce que, comme ils boivent trop d'alcool et ensuite surprendre les inclure soi-disant «łaziory" et errer aveuglément et sans raison łażąc rues de la ville pendant des heures, attraper d'autres personnes et d'être par d'autres zaczepianymi, mais il n'est probablement pas faux. Extrêmement mauvais, je ne pense pas qu'ils le sont.
Ils ne sont pas du tout difficile à évaluer, et avec eux toute extrêmes.
Ni chaud comme fer chaud, ou froid comme la glace. Chaud.
Pas dans le sens où nous parlons d'un homme qui est chaud et dégage une sorte de chaleur interne sous l'influence des autres peut être chaud, et par qui, comme la glace, ils deviennent pogrążąnego problème inquiets et zamrzożony dans la douleur, et il vient tout à coup à la vie et tout change.
Ces. Ni chaud ni froid En ce sens chaud. Sentez pas malade.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

beach and sea in Bognor Regis

And the story, "I'm from the country MacD" -part next [5]


Then, however, was a completely different reason for his behavior. Why have an affair with the girls that are only sixteen or seventeen years old, and maybe even be younger. He is already in the forties, and more is forty-five years. It is true that a lifestyle which leads rejuvenates him a little, and still more "youth" in dress, approach to music, and most importantly the way of seeing the world but what he could talk to them? The philosophy, literature, religion, politics? Not that he does not like to talk with young people, because very like. But not know enough English to be able to discuss in the language of philosophy, delight in music and literature, although the curse and curse the politicians could. And the girls were lovely and quite nice. Then he regretted that he did not pick up on these two young girls, quite unthinkingly because no continuation could not have. Well, it is taken as a farmer or a freak-but let us return to the bench where he sat. An elderly woman was not tall, and had a pretty gray hair pinned back, and over eighty years. When passing, threw you in the country of MacDuff - which was something between question and statement, and he instead of her to say something, he began to like it there, frantically searching his memory-rolls to find something to confirm or deny her words. First of course remembered Cupar to which a few years before he moved for a time in the summer to get a feel for the atmosphere of the place where according to legend, the inn had Shakespeare to write his famous work. So sit no further than fifty yards from the castle ruins of the destroyed MacDuff clan-trifle-in the eleventh century. Or at Castle Street, next to the place where the inn was where William Shakespeare allegedly wrote a masterpiece based on the motifs and their families MacDuff mystery shrouded of darkness tragedy *.

South of England, on the other side of France.


Plaża na południu Anglii, po drugiej stronie Francja. Mieszkałem tam w tamtym roku

I'm from the country MacD Part4 -and drawings


Hallo!
My Drawings -next.
And the story.

"I'm from the country MacD"

PART FOUR




Oh just so terribly stubborn man who does not want to change with time and its end. Staying with his bizzare tastes, old fashions of the past epochs. That is simply not harmful, the most eccentric of the province, to which it belong to distance, tolerated by the environment.




"Hill Bill" as he called the two young sixteen girls who tried to rouse him at the train station when the train was waiting for late -they journey there such late -trains to Dover and they rode before Saturday, nice afternoon day to Canterbury. Then, however, was a completely diferent reason for his behavior.

niedziela, 26 czerwca 2011

I'm from the country MacD. A my drawings

Hello!
Continued presentation of my drawings. A the story


I'm from the country MacD"


PART TWO







When they are alone, or or so they think- and there are no foreigners among them, they begin to talk freely with each other. He is often taken as a Briton, who either came from the village and is such growler. Rural boy "Bill Hil", or does not know the current language and speaks only his local slang.



Relucante to use shortcuts exacerbated by its linguistic diversity. Because let's be honest -who said today that language? For example, doing shopping in the supermarket, and and the seller usually originating from Pakistan, India, China, does not understand its. He does not unerstand.



Marketer also do not understand this that if you say something faster and faster it gets slower and longer and unnecessarily uses more words that number and size could by reduced to a minimum, after all, and he thus would have more time for myself and could no longer sit in the back room talking about anything with a colleage from work, drinking water, reading the newspaper, talking on the phone with his entire family, geting bored, getting angry, cursing at low wages, high prices and criticizing the English.


A hole in time -You are from the country MacDuff


Hello.
Today wanted to show some of my drawings. of course, as the blog owner, I reserve the right change. That means throwing the drawings that I think are dull present, or add some text to serve as background pictures. I had the idea to move between drawings my story "A hole in time"
specifically part of the "You are from the country MacDuff"





You are in the country MacDuff - said to him, an elderly woman, as he sat on the bench, in the center of Sittingbourne.The exacl opposite of cheap electronics store - There, parents sell their children, and children sell their parents.



This openness was surprised it the English who are not supposed to contact and do not like to go into a chat with strangers. There have been times when he sat on the bench, and it was no more than a minute ago, approached him a third person. First, a young girl, then boy at the age of, say, the eye of fourteem to sixteen years. Showing him a lighter fuel and saying something which he did not understend, and now this old gray-haired woman.




The English are a little different than is commonly belived. Just seeing the strangers, behave in way that
alineted so to speak, as if hiding from them to the mouse hole, but when they are alone among their starting to talk to each other and become more alive, like a scoff of immigrants. Experienced this, for example, in Chichester, driving regional bus line from Brighton to Portsmouth.





Witam.
Dziś chciałem pokazać kilka moich zeskanowanych rysunków. Oczywiście jako właściciel bloga -zastrzegam sobie prawo zmian. To znaczy wyrzucenia rysunków które według mnie nieciekawie się prezentują, lub też dodania jakichś tekstów tak aby rysunki służyły za tło. Właśnie wpadłem na pomysł aby wrzucić między rysunki fragmencik opowiadania "Dziura w czasie" a dokładniej "Jesteś z kraju M.d"

niedziela, 19 czerwca 2011

Jestem z kraju MacDuffów

DIURA W CZASIE -opowiadanie, fragment siódmy




Jesteś z kraju MacDuffów -powiedziała do niego starsza kobieta, gdy siedział na ławce w centrum Sittingbourne, dokładnie naprzeciw sklepu z tanią elektroniką - Tam rodzice sprzedają swoje dzieci, a dzieci rodziców - rzuciła jeszcze, odchodząc. Zdziwiła go ta otwartość anglików, którzy podobno są bardzo nie kontaktowi i nie lubią wdawać się w pogawędki z obcymi. Tu już od czasu kiedy usiadł na ławce, a było to nie dalej niż minutę temu, zagadnęła go trzecia osoba. Najpierw jakaś młoda dziewczyna, potem chłopak w wieku powiedzmy na oko od czternastu do szesnastu lat, pokazujący mu gaz do zapalniczek i coś mówiący czego on nie zrozumiał, a teraz ta starsza siwa kobieta. Anglicy są trochę inni niż się powszechnie uważa. Po prostu widząc obcych, zachowują się w sposób że tak powiem wyobcowany -jak gdyby chowali się przed nimi do mysiej nory, jednak kiedy są sami wśród swoich zaczynają ze sobą rozmawiać i stają się bardziej ożywieni. lubią też podśmiewać się z imigrantów. Doświadczył tego na przykład w Chichester, jadąc autobusem lini regionalnych z Brighton do Portsmouth. Kiedy są sami -a przynajmniej tak im się wydaje- i nie ma wśród nich obcokrajowców, zaczynają swobodnie rozmawiać ze sobą. On często jest brany za brytyjczyka, który albo pochodzi ze wsi i jest takim mrukiem "Hil Bili", albo nie zna języka potocznego i mówi jedynie swoim lokalnym slangiem. Niechęć do używania skrótów pogłebia jeszcze jego językową odmienność. No bo bądźmy szczerzy -kto mówi w dzisiejszych czasach takim językiem? Robiąc na przykład zakupy w markecie, a sprzedawca zwykle pochądzący z pakistanu, indii, chin albo czech nie rozumię go.Sprzedawca nie rozumie też tego że jeśli można powiedzieć coś szybciej i krócej robi się to wolniej i dłużej i używa niepotrzebnie większej ilości słów, których ilość i wielkość można by przecież zredukować do minimum, a on dzięki temu miałby więcej czasu dla siebie i mógłby dłużej siedzieć na zapleczu rozmawiając o niczym z kolegą z pracy, pijąc wodę,czytając gazetę, rozmawiając przez telefon z całą swoją rodziną, nudząc się, złoszcząc, złorzecząc na niskie zarobki, wysokie ceny i krytykując anglików.

Ot po prostu taki okropnie uparty człowiek, który nie chce zmieniać się wraz z czasem i jego upływem. Pozostając przy swoich dziwacznych upodobaniach, starych modach i odchodzących do przeszłości epokach.Jednym słowem nie szkodliwy dziwak -najczęściej z prowincji- wobec którego należy się dystansować, tolerowany przez otoczenie. "HilBili" jak go nazwały dwie młode szesnastoletnie dziewczyny które usiłowały go poderwać na stacji kolejowej, kiedy czekał na spóźniony pociąg -zdażają się tam takie spóźnione pociągi- do Dover a one jechały w łikendowy, ładny, popołudniowy dzień, do Canterbury. Wtedy była jednak zupełnie inna przyczyna jego zachowania. Czemu ma romansować z dziewczynami które mają dopiero szesnaście albo siedemnaście lat, a może nawet są młodsze. On jest już po czterdzieste,a dokładniej ma czterdzieści pięć lat. Co prawda styl życia jaki prowadzi odmładza go trochę, i jest nadal bardziej "młodzieżowy" w sposobie ubierania się, podejścia do muzyki, i co najważniejsze sposobie widzenia świata ale o czym mógłby z nimi rozmawiać? O filozofii, literaturze religi, polityce? Nie to że nie lubi rozmawiać z młodymi ludźmi, bo bardzo lubi.Lecz nie zna na tyle angielskiego aby móc w tym języku dyskutować o filozofii, zachwycać się muzyką i literaturą -chociaż przeklinać i złorzeczyć politykom mógłby. A dziewczyny były sympatyczne i całkiem miłe. Potem żałował że nie dał się poderwać tym dwóm młodym dziewczynom, dosyć bezmyślnie bo żadnej kontynuacji być nie mogło. No dobrze, jest brany za wieśniaka lub dziwaka -powróćmy jednak do ławki na której siedział. Starsza kobieta była nie wysokiego wzrostu, i miała całkiem siwe włosy spięte z tyłu, a lat ponad osiemdziesiąt. Gdy rzuciła przechodząc obok -jesteś z kraju MacDuffów - co było czymś pomiędzy pytaniem a stwierdzeniem,a on zamiast jej coś odpowiedzieć, zaczął jak to ma, gorączkowo przeszukiwać zwoje swojej pamięci -aby znależć coś na potwierdzenie lub zaprzeczenie jej słów. Najpierw pczywiście przypomniał sobie Cupar do którego kilka lat wcześniej przeniósł się na jakiś czas latem, żeby wczuć się w klimat miejsca w którym według legendy w zajeździe miał Szekspir pisać swoje słynne dzieło. Siadywał więc nie dalej niż pięćdziesiąt metrów od ruin zamku klanu MacDuffów zburzonego -bagatela- w jedenastym wieku. Albo przy ulicy Zamkowej, tuż obok miejsca w którym stał zajazd gdzie Wiliam Szekspir pisał arcydzieło oparte rzekomo na motywach rodziny MacDuffów i ich osnutej mrokiemt tajemnicy tragedi*. Więc tak siedział i gorączkowo rozmyślał o co tej kobiecie chodzi. Mianowicie czy o to że w jednym z poprzednich żywotów był MacDuffem i członkiem tej rodziny, i krzywdził swoich bliskich? Przypominanie sobie poprzednich żywotów zdażało mu się w Zjednoczonym Królestwie często. Za często. Nawet tam gdzie siedział, nie dalej niż sto metrów od tego miejsca, był położony prawie przy samej ulicy mały kościółek, a wokół niego cmentarz -i on się oczywiście bardzo zdenerwował bo na tym małym cmentarzyku rozpoznał aż dwa miejsca gdzie w poprzednich żywotach został pochowany. Oba miały pomniki nagrobne, czyżby był kimś ważnym? Na tyle ważnym że mu postawiono pomnik nagrobny? Jeden z nich przedstawiał postać jakiegoś dostojnika kościelnego z dawnych czasów co go dodatkowo zdenerwowało. Nie dość że odradzał się w tym miejscu co najmniej kilka razy to jeszcze na dodatek był biskupem! Nie pamiętał też szczegółów związanych z tymi poprzedniami życiami w przeciweństwie do tego żywotu z okolicznego Teynham kiedy to pilnował ludzi zbierających owoce na królewski stół a swój grób odnalazł w sąsiedniej wiosce L*.

Czy chpdziło jej o to że jego rodzina zachowuje się tak jak ta ze sztuki Mistrza. Czy że chodzi tu o jego kraj, kraj z którego pochodzi. Przecież powiedziała wyraźnie że z kraju MacDuffów. I kiedy to do niego dotarło, zrobiło mu się wstyd. Jego rodacy ideałami nie są ale żeby od razu rodzice działali przciw własnym dzieciom a dzieci przeciw rodzicom to chyba trochę przesadziła. Znani są z tego że nie lubią ustępować miejsca jak idą ulicą i nie jeden z nich zgiął już tego powodu za granicą. Że jak jadą autem to bezczelnie zrzucają pieszych i rowerzystów, a motorowerzyści i rowerzyści wymuszają po chamsku pierwszeństwo na idących chodnikiem pieszych. Znają są jeszcze z przyklejania się do innych i wieszania na nich tak jakby obcy im człowiek był ich matką albo ojcem. Że lubią naruszać namiętnie cudzą prywatność nie mają za nic granic terytorium domowego.Że pozwalają sobie na nie kończące się uwagi na temat stroju, fryzury, poglądów religijnych i stosunku do alkoholu -gdy na przykład nie chcemy pić, lub kiedy mamy ochotę napić się ale w sposób umiarkowany. Taka sytuacja ma zwykle miejsce kiedy odwiedzają nas kuzyni w niedzielne przedpołudnie. Że wreszcie mogą wydzwaniać o prawie każdej porze do obcego im prawie człowieka. Ze jak wypiją zbyt dużo alkoholu i zaskoczą to wtedy włączają im się tak zwane "łaziory" i wałęsają się bezmyślnie i bez powodu łażąc godzinami po ulicach miasta, zaczępiając też innych ludzi i będąc przez innych zaczepianymi -ale tak źle to chyba nie. Skrajnie źli chyba nie są. Nie są w ogóle skrajni i trudno u nich o jakąkolwiek skrajność. Ani gorący jak rozpalone żelazo, ani zimni jak lód. Ciepli. Nie w sensie w jakim mówimy o człowieku że jest ciepły i wydziela jakiś rodzaj wewnętrznego ciepła pod wpływem którego inni mogą się ogrzać, i dzięki któremu niby lód, staja zamrzożony problem zmartwionego i pogrążąnego w smutku, i on nagle ożywa i wszystko się zmienia. Tacy ani gorący ani zimni. W tym sensie ciepli. Mdli.
---------------------
Zobacz inne fragmenty "Dziury w czasie" żeby przeczytać wejdź tu

* trochę na temat pobytu w Cupar [ z gaelijska a i pewno piktyjska, czyta się "Cubar" ]i okolicach skecz teatralny "Truskawkowe Pola" możesz przeczytać tu
** "Zapiski z Angli" zobacz tu


polityka praw autorskich: dozwolone kopiowanie za podaniem utora i źródła -kopiowanie w celach komercyjnych i masowych za zgodą autora adres poczty internetowej zee.jop@onet.eu

wtorek, 14 czerwca 2011

Pornografia dziecięca

Witam.
Ponieważ pomimo wielokrotnych prób nie mogę się zalogować na swój stary blog na onecie piszę tu.
Dla przypomnienia wklejam poprzednie posty z art-jop.blog.onet.pl


Już niedługo -bo za dziesięć dni- parlament europejski prawdopodobnie przegłosuje ustawę "o tak zwanej pornografi dziecięcej", a konkrentniej o blokowaniu stron prowadzących do tego typu treści. Sprawa jest dosyć znana i nie będę się do niej odnosił -bo cały internet z oburzenia aż huczy. Natomiast moją ciekawość wzbudził fakt że porografią dziecięcą ma być być nie tylko to co przez nią rozumiemy, a więc pornografia z udziałem nieletnich. Ale też uwaga! z udziałem osoby starszej, ale wyglądającej na mającą mniej niż osiemnaście lat. I to jest dopiero kuriozum! Czy w związku z tym kobiety wyglądające na mniej niż osiemnaście lat mogą wchodzić w jakieś związki o charakterze partnerskim z mężczyznami? Bez względu czy chodzi o tak zwane "chodzenie ze sobą" chłopaka i dziewczyny, czy narzeczeństwo, małżeństwo, albo życie w wolnym związku. I kto ma to do cholery jasnej oceniać na ile lat kobieta wygląda, i za pomocą jakich mechanizmów? Czy jak ich duchowi przodkowie będą dokonywali antropologicznych pomiarów czaszki? A co gdy okaże się że kobieta z którą wszedł w jakiś związek mężczyzna nagle zacznie zacznie zachowywać się jak nastolatka. I co wtedy? Facet jest dajmy na to zakochany, a na dodatek może nawet podpisał intercyzę a tu popełnia przestępstwo bo jego dziewczyna zachowuje się tak jakby nie miała ukończych osiemnastu lat. Więc pozostaje im asceza erotyczno seksualna, rozpad związku, albo kryminał! Czy będą politycy zagladali im do domu, aby sprawdzić czy między nimi nic "o charakterze seksualnym" się nie dzieje? Zamontują we wszystkich pomieszczeniach kamery i mikrofony? Oczywiście rządowe fujary wszystko co pochodzi z zagranicy podpiszą i przyklepią -wystarczy że ich ktoś poklepie po plecach. Ach czemu dwadzieścia lat temu nie spalili wszystkich teczek. Może polscy politycy byliby tak odważni jak na przykład czescy albo słowaccy i czasami nawet potrafili by powiedzieć - nie -

Dobrze. Do rzeczy. Mam pomysł na opowiadanie, na podstawie którego można oczywiście także i napisać scenariusz filmowy, albo nawet zrobić grę. Facet poznaje kobieta która w pewnym momencie zaczyna wyglądać i zachowywać się tak jakby miała mniej niż osiemnacie lat. Umowa jaką zawarli między sobą przed wejściem w związek precyzuje jednakże że stosunki między nimi mają mieć także charakter co oczywiste erotyczno-seksualny. Czekam na dalszy ciąg i pomysły.

W sprawie ustawy oczywiście można pisać listy protestacyjne do europosłów.

II.
Wracając do wczorajszego postu, i możliwości uchwalenia przez parlament europejski ustawy o tak zwanej "pornografi dziecięcej"
Możliwości jest napradę wiele. Na przykład: możliwość pierwsza.

Mężczyzna poznaje kobietę która ma dwadzieścia lat. Coś między nimi "zaczyna iskrzyć" i pojawia się tak zwana chemia. Facet jest dosłownie pijany ze szczęścia -bo biedak myślał już, że całe życie będzie musiał spędzić sam. Spotykają się klka razy na kolacjach ze świecami w sympatyczej knajpce a raz idą nawet do kina na premierę jakiegoś filmu. Chodzą też razem potańczyć na dyskotekę i do miejscowego klubu. Następnie dość szybko zamieszkują ze sobą, w jego dużym, nowym mieszkaniu. Od razu widać że przypadli sobie do gustu. Ona podoba się jemu, a on jej. Jego mieszkanie położone jest prawie w centrum miasta w całkiem dobrej i spokojnej dzienicy. Dość duże, ale jeszcze nie do końca urządzone. Lecz po jakimś czasie niestety okazuje się, że życie nie jest takie różowe jak się na początku znajomości mogło wydawać. Bo jak przed chwilą wspomniałem kobieta ma dwadzieścia lat i trzy tygodnie, ale zaczyna zachowywać się jakby miała siedemnaście lat i osiem miesięcy -i co gorsza tak wyglądać. Mianowicie zaczyna ubierać w stroje jakie noszą nastolatki, słuchać muzyki jakiej słuchają nastolatki -chodzi o tak zwane "boys bendy"- preferować kolory lubiane przez dziewczynki i chodzące do szkoły młode dziewczyny, jak na przykład różowy i błekitny. Tu zaczyna nosić niebieskie kokardki we włosach, i różowe skarpetki "podkolanówki" -w jasnozielone paski. Oczywiście całe jej zachowanie polane jest i to mocno "erotycznym sosem" Bo Ona zachowuje się wyzywająco i na każdym prawie kroku manifestuje swoją seksualność. Mężczyzna jest przerażony! A jego życie zamienia się w horror! Nie wie co się dzieje. Gdy ktoś zobaczy jak ona wchodzi do jego mieszkania które przecież od jakiegoś czasu wspólnie zamieszkują, lub zarejestrują to kamery monitorujące ruch ludności, zainstalowane przed drzwiami każdego bloku i przy wejsciu do każdej klatki schodowej [ wiadomo chodzi o bezpieczeństwo ] Albo "życzliwi" sąsiedzi doniosą o sprawie do policji politycznej -w zamian za zwolnienia podatkowe. I tu pojawia się kilka możliwości. Albo kobieta robi to celowo aby go pogrążyć i zniszczyć. Albo ... cdn


Rosja chce bronić polskiego nieba! Hura!

Ciekawe przed kim? Mozna wyobrazić sobie sytuacje w której niemcy będą broniły części zachodniej, polskiej przestrzeni powietrznej -przed rosją. A dla odmiany rosjanie, wschodniej przed niemcami. Bardzo to inteligentne i chytre. Prawda? Już kiedyś rosjanie bronili nas przed niemcami, a niemcy przed rosjanami. A austrjacy bronili nas przed niemcami i rosjanami -kto miał historię w szkole ten wie.
Opisałem swojego czasu taką sytyację w opowiadaniu "Wojna polsko-białoruska" -jeśli ktoś chce przeczytać to wystarczy że wpisze do paska okna przeglądarki: Wojna polsko-białoruska opowiadanie Cyberiusa

III.
No dobrze, ale czy dziewczyny szesnasto- albo siedemnastoletnie mogą się malować? A co z zajęciami szkolnymi z gimnastyki? A zawody sporotowe. Wiadomo. Nie chodzi tu o fakt że dziewczyny malują się, lub biorą udział w zawodach. Ale o to że ktoś to może sfilmować i nie daj Bóg film zamieścić w internecie. Lub nawet jakieś fotografie. A jeśli podczas rozgrywek piłkarskich w siatkę niektóre zawodniczki, mające więcej niż osiemnaście lat zaczną nieświadomie nawet zachowywać się jakby miały mniej -i to w sposób hm. sugerujący zachowania o charakterze seksualnym? To co wtedy. A transmisja leci na żywo w telewizji Czy to w telewizji to nie, ale jedynie w internecie?
Albo malaż maluje obraz dziewczyny. I wychodzi mu twarz młodszej niż jest w rzeczywistości? Czy nieletni który po raz pierwszy maluje lub robi rysunek i namaluje dziewczyne tak jakby ta miała mniej niż osiemnaście lat -to popełnia przestępstwo? Tu chodzi o film albo o fotkę. Trzeba njpierw zrobić film lub foto i następnie zamieścić w internecie [ i w tv chyba także]

Sposoby polowania na wirtualnych pedofili

Na podejrzanych o pedofilię poluję się tak jak łowi się ryby, łapane najpierw w sieci albo na podbierak, a następnie dopiero przebierane.
Najpierw nałapie się ludzi a potem szuka wśród nic winnych -zupełnie jak za dobrego Józefa Wisarionowicza nazywanego pieszczotliwie "wujkiem". Tak jak za starych obrych czasów wielkiego Józefa Wisarionowicza! Jednym słowem "jak talala" Jak szkoda że ten cholerny "bandyta Józek" pogonił bolszewików w wojnie z 1920 roku -wielu narodowców i komunistów nie może mu tego wybaczyć, i nigdy mu tego chyba nie wybaczą. Takie wspaniałe metody mielibyśmy przecież już wcześniej w oryginale a nie w suporcie i erzacu -i to w wersji "hard".
W tym momencie nawet ja się rozmarzyłem, pisząc o platonicznej miłości naszych narodowców i komunistów do Matuszki rosji i pełnego cudownych orderów, przepięknego munduru Jego Eminencji, cara prawie wsiej rusi, Jewo Wieliczestwa umiłowanego towarzysza Józefa Wisarionowicza -w tym momencie można usiąść, piszę to do tych komunistów, narodowców i konserwatystów co wstali.

Dobrze, ale może zapytajmy: a co z prawdziwymi aferami pedofilskimi dziejącymi się w realu, w wyniku których naprawdę krzywdzone są dzieci?. Wiele spraw niestety dochodzi do rządów, a nawet do najjaśniejszego, panującego na miłościwie parlamentu europejskiego. I wtedy dziwnym trafem o sprawch robi się nagle cicho. Ale co tam taką nieistotną głupotą się zajmować. Jakiś tam real. Przestępstwa wirtualne są przecież najważniejsze!
Szczególnie takie nieokreślone w definiicji. Ktoś może tak wyglądać, a zachować się tak jakby

poniedziałek, 30 maja 2011

Maszyna Kwantowa -opowiadania

Uporządkowałem trochę linki na mojej nowej stronie. Którą dla bezpieczeństwa umieściłem na serwerze poza granicami polski i uni europejskiej Strona jest poświęcona przede wszystkim opowiadaniu "Dziura w czasie" ale oczywiście nie tylko.Fragmnety opowiadania "Dziura w czasie" są już po kolei -to znaczy w kolejności w kolejności od jeden do sześciu, a nie od końca jak było dtychczas. Link do strony Maszyna Kwantowa -tu
Na starym blogu na onecie pisuje sobie także jakieś komentarze głównie dotyczące spraw aktualnych
zobacz mój drugi blog na onecie

czwartek, 26 maja 2011

Nowe foto

Witam!
Zrobiłem kilka foto, bo i światło ku temu sprzyja. I od razu niestety pomyślałem aby użyć je jako ilustracji do moich opowiadań.Oczywiście nie wszystkie -bo lubię fotografować sporo. Może na przykład do jedego z opowiadań z Kronik Galaktycznych?
Raz myślał ze świat jest podobny do wielkiego balona Fraktalnego a z jego na pozór gładkiej albo mocno pomarszczonej powierzchni niby fraktale “wyrastały” inne małe baloniki jak pęcherzyki powietrza, takie same będące mini kopiami tego dużego, albo też zawierające w sobie wszechpotencjalność wszystkich możliwości dziania się. To były właśnie te “światy alternatywne”, w których toczyły się inne życia, to jest inne możliwości. Tam tez mieliśmy inne żony i mieszkaliśmy w innych domach, a jeśli tu byliśmy grubi tam dla przykładu cierpieliśmy na chroniczną niedowagę. Tam po prostu żyliśmy inaczej, a wszystkie te potencjalne możliwości istnienia dziejące się w jakiś sposób naprawdę były tajemnie ze sobą połączone jakby niewidzialnymi nićmi, jakimiś kosmicznymi wiązaniami.
Sporządził kiedyś razem z synami i córką, takie, jak to on nazwał balony fraktalne powiewające na kosmicznym wietrzew kiedy powiesili je na sznurze do suszenia bielizny przed domem. Oczywiście kosmiczny wiatr był jedynie poetycką metaforą. Jeszcze innym modelem wartym wymienienia, a zrobił ich razem z dziećmi w swojej filozoficznej pustelni wiele, był model “Wielolustra”. Wielolustrze to po prostu sporo luster nakierowanych na siebie i odbijających obrazy, czytaj dalej tu

Albo na przykład do "Umysłu Boga"
- bo grzech - i tu gwałtowniej przyśpiesza - według tego , hm. jak mu tam, Augustyna - powiada do siebie - musi być dobrolowlny. Do bro wo l ny - Jednak podczas kolacji wraca do porzuconych na chwilę myśli, jedząc jakąs nie wyszukaną średniowieczna polewkę - grzech ... jakby sprawę grzechu rozwiązać?
Będąc z powrotem w swojej celi dodaje, cytując z pamięci „Przypowieści” -"powodzenie głupców zgubi ich". Otóż ludzi gubi tylko grzech, a więc głupota jest grzechem. - Więc jednak jest! Nadmierne zanurzenie się w świecie zmysłowym, a nawet bezwstydne nurzanie się w nim prowadzi do niewłaściwego osądu i w konsekwencji błędnych wyborów - dalej czytaj tu

Lub może na przykład do "Trzeciej wojny robotów"?
Czas poprzez który poruszają się galaktyki niby małe wiatraczki w rękach dzieci, kiedy te spacerują sobie z rodzicami albo samotnie w wesołym miasteczku, podczas wycieczki w niedzielne południe I ten czas według niego przyciągał nas i następnie pociągał za sobą niby szalone rozpędzone koło samsary nazwane przez Malczewskiego „Kołem życia i śmierci” -a razem z nami wszystkie obiekty widzialnego wszechświata. Jakby ogromny ale niewidzialny magnes lub potężnej wielkości czarna dziura. Jedyną ucieczką przed nim a raczej wymknięcie się jej stanowiła dla niego medytacja. On niekiedy nawet podczas wieczornej medytacji widywał czasony, i ich smugi będące czymś pośrednim między papierosowym dymem a smugami białka. Widział też jak podstępnie rozkładają materię na czynniki pierwsze a wraz z nią życie materialnych istot dalej czytaj tu

wtorek, 8 marca 2011

czwartek, 10 lutego 2011

Moje zabawy z czcionkami

Wotam.
Pozwoliłem sobie na kilka eksperymentów z czcionkami, zafascynowany możliwościami jakie dają na stronie www zobacz tu

Uwaga w poście wkleił mi się jedynie surowy tekst, nie pokajuący praktycznie żadnych różnic pomiędzy czcionkami i możliwości jakie one dają. Jednak dla zainteresowanych zostawiam go -ponieważ są w nim krótkie fragmenty moich opowidań, praktycznie ngdzie nie publikowane.


Poniżej surowe fragmenty tekstu



Generyk 217 postanowił odwiedzić jedno z jego miast.

Lecz nie o tym chciałem teraz napisać, ale o tym co stało się po pierwszym maja, bo od pierwszego maja i tego co stało się Rzymie podczas beatyfikacji papieża nic już nie było takie jak kiedyś. Wszytko było inne. Powiecie - po co tak zaciekle walczyli o pierwszego maja? Poganie, komuniści, niemieccy naziści chcący także przejąc ten dzień no i kościół katolicki który chciał zamienić Karola Marksa i Włodzimierza Lenina na Józefa Robotnika? Oczywiście z perspektywy czasu wszystko może się wydać śmieszne lub przynajmniej mało istotne. To tak jakby ktoś z ironią w głosie chciał zakrzyknąć „ach! Gdzie są te niegdysiejsze śniegi. A śniegi z poprzednich zim roztopiły się i wpłynęły do rzek, a potem zapewne razem i z innymi wodami do oceanów. Jedenasty września w porównaniu z tym ponurym i przerażającym dniem był niczym niewinny dziecięcy teatrzyk w przedszkolu podczas jakiegoś regionalnego święta. I ludzie czuli że to się może wydarzyć lecz jednak nic nie zrobili aby temu zapobiec. Ludzie szyfrowali już wtedy wtedy w internecie większość swoich stron. No na razie to jedynie szyfrowali tytuły a dokładniej nazwy podstron. Nazwa stronki wyglądała mniej więcej tak: wodawoda/17bc36.pl potem zaczęli coraz więcej tekstu umieszczać pomiędzy „gwiazdkami“ i w obrazkach. Nie było to wcale rzeczą trudną dla służb niemniej jednak przeglądanie wszystkich stron utrudniło by znacznie ich pracę -jeśli w ogóle nie uniemożliwiło. Oprócz tego pojawiły się kody w których cyfry odpowiadały miały swoje odpowiedniki i tak na przykład numer 55 oznaczał wolny rynek, inną numerację posiadała erotyka, jeszcze inną tematy związane z wolnością słowa.

Pisałem te tabliczki.

To jedzenie jest ohydne mówię wam.Gdybyście na przykład żyli w przeszłych żywotach w miejscu w którym ja właśnie teraz mam okazję żyć a na dodatek posiadali pamięć z poprzednich żywotów na pewno przyznali byście mi rację. Zrozumieli że ogromne rozłożyste sady pełne owocowych drzew sprawiają że ludzie są niestety zdrowi oraz co gorsza myślą i chcą sami za siebie podejmować decyzję. Więc wygnali nas z tego raju gdzie jedliśmy poznania dzięki którym łatwiej nam było odróżnić dobro od zła. Co ich „bogom“ niestety nie podobało się. Zamiast owoców i warzyw podstawą naszego wyżywienia uczynić chcieli zboże i jego przetwory oraz produkty z mleka. Jedno gorsze od drugiego. Na dodatek sprawiające że człowiek staje, ciężki, powolny a jego umysł niestety pracuje na zwolnionych obrotach. Oni chcieli nami rządzić i zamienić nas w maszyny do pracy z których owoców czerpali zyski w postaci różnych danin i podatków. Alkohol wypijany w dużych ilościach dopełniał reszty.

W pustyni i w puszczy

I pojawił się człowiek który. Nie, nie tak. Żył człowiek dla którego świat w jakim wzrastał powoli stawał się pustynią. Wszelkie pozory życia jakie miały miejsce wydawały mu sie nie autentyczne. Relacje między ludżmi pozorne. Prawda w kontaktach z nowo poznanymi ryzykowna, a to ze względu na bezpeczeństwo. Zamknął się więc w swojej betonowej pustyni małego mieszkania na którymś piętrze ogromnego wieżowca. Uciekł na betonową pustynię. Położonej na wielkiej puszczy. Wychodząc ze swojej kryjówki, jedynie wtedy To co piszę wynika z myślenia a nie z...

Albo rozmyślał czy dwie prawdy mogą dawać kłamstwo. Bo na przykład

Czasami do swych rozmyślań często bezmyślnego hałasu, i nawet nie zostawia po sobie śladów kiedy znika z naszej pamięci. Przychodzi prawie że niezauważone i odchodzi niezauważalnie i bezszelestnie.

Ponieważ nikt już prawie nie chciał chodzić do kościołów, wpadli na pomysł żeby w kosciołach tam gdzie są ołtarze stawić telewizory.Brałeś sobie zupę komputerową z ryżem i ziemniakami i spacerowałeś przed ołtarzem. Lecz nie o tym chciałem pisać. Chociaż nie, częściowo o tym. Czyli o jedzeniu.

czwartek, 3 lutego 2011

Człowiek który spełnił swoje marzenia!

Witam
znalazłem moje stare opowiadanie sprzed kilku lat do przeczytania tu

Człowiek który zrealizował swoje marzenia.



Rózne myśli chodziły mu po głowie -praca którą wykonywał nie przynosiła mu większej satysfakcji, ani społeczenego prestiżu i uznania środowiska w jakim przebywał.

Mało tego pieniądze ze sprzątanie supermarkeŧów nocą były naprawdę niewielkie -może gdzieś indziej tak, ale w jego mieście nie. I nagle przyszło olśnienie.Pomysł jaki pojawił sie podczas czytania gazet z ogłoszeniami, powitał z uznaniem - Znależć pracę, jak to się mówi rozwojową i dającą perspektywy na przyszłość - powiedział głośno do siebie, i zaraz potem dodał - Na przykład fryzjer albo pizzer to jest to. Widział już nawet siebie pracującego jako pizzer w jakiejś dobrej pizzeri w centrum miasta. I o dziwo znbalazł w “Dzienniku polskim” kilka ofert. Prawie natychmiast zadzwonił i umówił się z właścicielem na spotkanie. Następnego dnia

szedł rano szybko jak tylko mógł ulicą w kierunku Bieżanowa Starego, a po drodze jeszcze chyba na Malborskiej jak zwykle zauważył napis na furtce: MARY KAY -przed ładnym dosyć dużym domem z czerwonej cegły stojącym prawie na krzyżówce- mianowicie pomiędzy ulicą Kadena-Bandrowskiego a Pierrackiego, prawie że naprzeciw piekarni. Kim jest owa tajemnicza Mary Kay ? Wróżką jakąś, czy dziennikarką. Kiedy tamtędy przechodził zawsze się zastawiał.

Niedaleko Kabla, a właściwie zaraz przy przystanku tramwajowym przeczytał ogłoszenie: ZGUBIONA ZOSTAŁA CZARNA TECZKA ktokolwiek wie proszony jest o... Czarna teczka nie wzruszyła go jednak. Szedł dalej, minął w międzyczasie ogródki działkowe z wyjętymi lub wypalonymi okiennicami. Ogórdki zostały już pewnie całkiem opuszczone -myślał.I wyludnione. Miejsce dawnych działkowiczów zajęli bezdomni i biedacy, mieszkając tam i śpiąc grupami albo pojedynczo. W tym miejscu droga zaczęła się obniżać. Zeszedł w dół, w stronę Teligi a potem Ćwiklińskiej. Kiedy minął Prokocim Nowy, Bieżanów Nowy i znalazł się na Bieżanowie Starym w okolicy Drożdżowni -ładny kawałek za pętlą tramwajową.

Pomylił się kilka razy, ale w końcu dotarł na ulicę Rakuś, a potem na L. Po drugiej stronie ulicy naprzeciw restauracji zobaczył małe zoo, jakieś konie lub kucyki biegające na małej łące, a i restauracja prezentowała się dość oryginalnie. Pełna tropikalnych ptaków i ogromnych akwariów z egzotycznymi rybami. Znalazł się w innym świecie. Gdy stał oszołomiony i niewiedząc co ma ze sobą zrobić i dokąd iść przywitał go właściciel resturacji -jak podejżewał- ubrany w marynarski podkoszulek dorosły mężczyzna w stroju pirata. Po chwili rozmowy z nim, zrozumiał że na pracę w restauracji Magiellana, nie ma wielkich szans, i że nie zostanie Pizarro z restauracji Magelllana -ponieważ brak mu niezbędnego do pracy doświadczenia. Ale zobaczył człowieka który spełnił swoje marzenia. I to było dla niego bardzo ważne. Zupełnie tak jakby przyszło olśnienie -aha, a więc jednak można tak! Mozna połączyć swoje marzenia z dzieciństwa z dorosłym praktycznym życia. Zachowując siebie z dzieciństwa i nic nie tracąc ze swojego jestestwa być dorosłym człowiekiem zarabiającym na życie.

Gdy wrócił do domu, a wracał bardzo powoli, wygrzebał gdzieś spod łóżka czarną starą teczkę w której były nożyce fryzjerskie od dziadka. Dziadek dał mu je lata temu. Postanowił że zostanie fryzjerem.

Wieczorem niepokój i pobudzenie wróciło spowrotem do niego. Chodził nerwowo po pokoju ponieważ za wszelką cenę chciał ściągnąć sobie OpenArtista żeby porówać go ze swoim ulubionym ArtistXem. Wiedział że nie ma lepszego systemu operacyjnego dla niego jednak to w niczym mu nie pomagało. Wygrzebał najpierw stary, prawie że zepsuty dysk z zainstalowanym na nim Ubuntu studio i podłączył go do rezerwoego prawie że antycznego komputera który trzymał aby uruchomić go w razie awarii tego którego na codzień używał. Pomimo tego że zdawał sobie sprawę z niebiezpieczeństwa podpiął dysk i następnie włączył kmputer. Po chwili ukazała się ciekawa zielonkawa tapeta “Studia” ze słojami a raczej plastrami miodu w środku. Przejrzał dostępne w dystrybucji aplikację i rozczarowany ale jednak i uspokojony wyłączył komputer. Utwierdził się że jego ulubiony -co tam ulubiony, ukochany- ArtistX jest najlepszy w swojej dziedzinie. Jeszcze tylko musi ściągnąć OpenArtista i wypalić na płycie dvd a potem go psrawdzić, to znaczy przetestować i porówać z AtriXem*. Czyli za jakieś przeszło trzy gigabajty bo tyle jeszcze brakowało -przeliczając to na godziny wychodziło mu prawie całą dobę. Mógł teraz wrócić do swojego opowiadania. Opowiadanie zaczynało się ciekawie jednak kończyło się w pewnym momencie -tak jakby było urwanę. Nie miał weny więc postanowił że dopiszę do

następnie Dublicatora “Let them hear” i gdy utwór się skończył wrzucił do odtwarzacza Maurizio Micelego. Uspokojony zaczął pisać dalej.

-------------

*miał jeszcze wypalone na płycie Yopera i Slaxa
koniec pierwszego fragmentu

niedziela, 9 stycznia 2011

książki na komórkę ebooki na komorke m-booki

Witam
Najpierw "Rozowe kwarcowe prosiaki" na stronie htm wejdz i zobacz tu

Teraz przechodze do tematu: zapraszam na stronę z której można pobrać pliki w formacie jar. oraz txt. do czytania na telefon komórkowy zobacz tu, lub wejdź aby pobrać Być może w przyszłości książek do czytania na komórkę będzie więcej zarówno moich jak i może kilku innych autorów.

Zobacz też rozowe1 i 2

czwartek, 6 stycznia 2011

strony dla telefonów komórkowych i książki na komórki

lub raczej na telefony komórkowe -czyli mobile websites
strasznie trudno to jakoś mi przełożyc na język polski
ale do rzeczy: fragment moich Opowieści Gandziaka możesz znależć na jednej z takich stron, a konkretniej cyberius.wirenode.mobi Na razie "Opowieści" służą jako rodzaj "zaślepki" bo potem strona główna zostanie zmodyfikowana a Gandziak pójdzie gdzieś indziej to znaczy bardziej z boku. Link do strony tu.Oczywiście zapraszam do oglądania i czytania

środa, 5 stycznia 2011

różowe kwarcowe prosiaki czyli kwarcaki -ilustracje do kroniki

style="font-style:italic;"Witam
Jak zwykle kilka fotografi wrzuciłem na stronę -oczywiście zapraszam do oglądania choćby z tego względu że jest na niej wyciąg złożony z fragmentów moich opowiadań pochodzących z "Konik" i "Zbioru opowiadań" łatwo się więć można zorientowac "co i jak" Do rzeczy: kliknij tu Natomiast plik w formacie jar. przeznaczony do czytania na komórce mozna pobrać tu
Teraz "Różowe kwarcowe prosiaki" zwane także "kwarcakami" i kilka ilustracji do nich aby podkolorować i ożywić tekst







Bebe wracał do domu po pracy, jak czynił to zawsze od lat. Nie przystawał praktycznie nigdzie, ani nie zatrzymywał się po drodze. Zadowolony na początku z braku na ulicach służb kręcących się ciągle w tych swoich ponurych i okropnie skrojonych mundurach. Z powodu koloru mundurów nazywanych szarakami.
Po jakimś czasie w rozmowach ze znajomymi pojawiał się niepokój, czy brak "szaraków" nie doprowadzi do wzrostu przestępczości?. Jak się wcześniej cieszyli z wolności bycia nie obserwowanym i nie zatrzymywanym przez służby, które jak wiemy wcześniej albo później, ale zwykle wcześniej zaczynają pracować dla władzy i rządzących, a nie dla tych którzy płacą im za ich pracę za pomocą swoich podatków. Często nie pytani przez nikogo o zgodę. Ale zostawmy to.



W kraju zapanowała odwilż. Tak zwana "Jawność". Ulice miast zalała róznorodnośc kolorów, fasonów, strojów i mód. A kanjpki zapełniały się ludżmi przesiadującymi w nich do póżnych godzin nocnych, i znalezienie jakiegokolwiek wolnego miejsca nie należało do łatwych. Rosła radość i entuzjazm.
A w przejściach podziemnych młodzi ludzie sprzedawali pierwsze opozycyjne gazety. Można było swobodnie myśleć i nawet rozmawiać głośno na każdy prawie temat. Mało tego władze same domagały sie krytyki społeczeństwa, w myśl zasady:

BĘDZIEMY LEPIEJ RZĄDZILI RAZEM Z WAMI!!!

albo:

POMÓŻCIE NAM WAMI RZĄDZIĆ, razem zrobimy to dla was lepiej

Tak naprawdę dążyli nadal do niszczenia ludzkiej woli, stosując swoje psychosztuczki. Najpierw rozmiękczyli system prawny,


Ale nie to było jego problemem, on chciał czymś zabłysnąć i zaimponować innym tak żeby o nim usłyszeli inni. Pewnego dnia pstanowił: więcnapisać ciekawy scenariusz filmowy i dzięki temu stać się sławny w pracy i w okolicy gdzie mieszka.

I zaczął pisać

Na jednej z planet rozwinęła się forma życia oparta na krzemie, ale rozwój organizmów opartych na krzemie potoczył się w innym kierunku niż u nas lub na Ziemi [czyli u białkowców]. Otóż forma ta nazywana przez mieszkańców innych planet trochę pogardliwie "kwarcakami" wspaniale przystosowana pod względem mentalnym , i jakby tu powiedzieć może nawet "była przeznaczona" do myślenia odczuwania i kontemplacji, ale niestety nie była zbyt mobilna. Ponieważ musiałą wydalać pioprzez proces oddychania wprost ogromną liczbę związków chemicznych zarówno jeśli chodzi o ich ilośc jak jeszcze bardziej o wielkość, z którego to powodu przedstawicieli tej rasy nazywano czasami "kwarcowymi świniiami" .
Ewolucja doprowadziła więc do tego że “statycy”, bo tak ich w opowiadaniu będę nazywał,* nie poruszali się prawie wcale, ograniczając swoje ruchy do naprawdę niezbędnego minimum, i czasami wydawało sie że są formą pośrednią między światem zwierząt a roślin. W podręcznikach do biologi pisało się czasami że kwarcaki "rosną" Również w odróżnieniu od białkowców wydalanie związków powstałych z oddychania odbywało się drogą inną, to znaczy głównie polegało na wydalaniu pozostałych niepotrzebnych dla organizmu związków, rozpuszczonych w ogromnej ilości płynów. Nie dość że nie poruszali się prawie wcale, to jeszcze pili na dodatek ogromne ilości płynów




Na bardziej zaawansowanym etapie ewolucji zaczęły pojawiać się ruchome krzemiaki wypluwające niby wulkany ogromne ilości niepotrzebnych związków w stanie płynnym.

Oczywiście "kwarcowi ludzie"nie próżnowali. Sami dodawali sobie potrzebnre im do funkcjonowania różne że tak powiem protezy życia. Dzięki którym różowe kwarcaki poruszały się prawie zupełnie bezwysiłkowo, i podgrzewały szkodliwe związki wewnątrz organizmu, aby nie tracić energii, i wydalać z łatwością niepotrzebne odpady w stanie rozgrzanych płynów,
niby wulkaniczną lawę wulkany.
Zamaskowali też swoją cywilizację aby nikt z zewnątrz nie mógł zauważyć że na planecie istnieją zaawansowane formy życia. Podobnie jak maskowali inni. Niektórzy jak na przykład mieszkańcy Neptuna albo Jowisza byli takimi mistrzami iluzji że zmieniali temperaturę otoczenia, i zawartość związków chemicznych na ich planecie albo w atmosferze, aby wprowadzić w błąd czujniki sond, lub ciekawskch przybyszów. Prawdziwe życie odbywało się oczywiście pod ziemią planety jak prawie wszędzie we wszechświecie, w ogromnych korytarzach autostradach, i ogromnych sztucznie oświetlonych podziemnych miastach.





W ogóle podróżowanie na Planety Krzemowe nie należało do łatwych.Napisałem "planety", bo kwarcaki zasiedliły pare planet, kilka księżyców, i jeszcze ze dwie planoidy. Najpierw, lecąc regularnymi liniami kosmicznymi czekała nas przesiadka, na księżycu Saturna, Tytanie. Tytan od czasów globalnego ocieplenia jakie zdażają się w galaktyce co jakiś czas, przeżył gruntowną przemianę. Większość lodowców na biegunach księżyca stopiła się Te węglowodorowe jeziora podchodziły aż pod główne lodowisko w miasteczku Tytania. Miasteczko to dużo powidziane, ot pare malutkich księstw i ze dwie libertarie na krzyż, zamieszkałe przez wolnych osiedleńców z Ziemi i kilku innych planet. Jedna chyba naukowa.
Wszystko w szklanych domach ze sztuczną klimatyzacją, ogrzewaniem i system chłodzenia, i maszynami do produkcji tlenu i uzdatniaczy powietrza.Cztery knajpki i mały hotel. I całość pogrążona w potężnych metanowych chmurach, wśród niekończących się metanowych deszczy.Czękając na swój kosmolot siedziałeś więc w jednej z knajpek Tytani, zazwyczaj w ekskluzywym "Cassini", i gapiąc się przez ogrmoną szklaną ścianę słuchałeś jedynego radia księzyca, gadającego nieustannie, o stanie zachmurzenia, 'nachmurzenia" , i o deszczach, popijąc przy tym miejscowe drinki. A prognozy zmieniały sie nieustannie. Nie raz kosmolot już prawie ruszał, ale gwałtowny wzrost zachmurzenia i opadów opóżniał lot, a ludzie wraz z turystami krzemiakami wracali liniowymi busikami aleją Turtlego do miasteczka, oczekując radiowych komunikatów w jedynym radiu księżyca, i wydając w knajpce ostatnie tytanowe płacony.Nie raz też poznałeś tam małżeństwo kwarcaków z dzieciakami poruszające się na swoich wózkach nawet w pomieszczeniach. [dopiero w czasie snu kwarcaki "schodziły" z wózków] i dowiedziałeś czegoś o ich życiu.







Obie cywilizację uważał jednak za dziwaczne.
Na przykład takie kwarcaki nie miały zupełnie poczucia rzeczywistości. Siedząc na przykład w kanjpce na księżycu Saturna zabiawiali sie w różne zazwyczaj dziecęce gry pochodzące z innych planet. Albo wspólnie śpiewały ziemskie piosenki, w rodzaju
"mam huste cz ke ka rbo wa ną wszy s tkie cz tery ro gi..."
lub "my je ste śmy kra sno lu dki ho psa sa hop sa sa...."
uważając że świetnie sie bawią. Dobrze też się czuli ze względu na panujące na księżycu zapachy. Zapachy te maskowały natruralne zapachy jakie wydzielały ich organizmy przez oddech, powiedzmy że niezbyt przyjemne dla większości ludzian.


Tajne Bractwo Noża, Sztyletu i Trucizny

Ziemianie dla odmiany, po drugiej wojnie atomowej, pod koniec któej Indie, Iran i Chiny zaczęły walczyć ze sobą, ludzie zmienili się bardzo i zzdziczeli. Na planecie zostało niewiele. Ocalał Kraków, Delhi, kilka małych miasteczek w Tybecie oraz Szanghaj.Ludność germańska rawie całkiem wymarła, a ci którzy pozostali przy życiu , podobnie jak słowacy, czesi, węgrzy i włosi, oraz ludy południowo i wschodnio słowiańskie połączyli się i wymieszali z polakami. W ten sposób powstała Wielka Pogania, ciągnąca się od Renu po Ural. Na południu grecy doszli aż po Afganistan, i ganiczyli tak jak kiedyś z Indiami.Na planecie funkcjonowały cztery obowiązkowe języki, polski, grecki, sanskryt i jeden z dialektów chińskich. Wylały rzek i zmieniły swoje koryta. A morze wchodziło w wielu miejscach w głąb kontynetu i to znacznie. Przemutowali się też ludzie. I po jakimś czasie powstało kilka odrębnych ras, nie mogących się krzyżować ze sobą.
Niemniej większość ziemian pozstałych przy życiu wyemigrowała. Zasiedlając jako koloniści liczne planety w naszej galaktyce.
Razem z nimi emigrowali też bojownicy podziemnego ruchu walki z kolektywizmem. Po drugiej wojnie atomowej wielu ziemian za głównego winnego atomej zagłady uznało kolektywne ideologię dążące do konfliktów zbrojnych.Bojownicy postanowili więc zniszczyć wszystkie kolektywne systemy polityczne panujące w galaktyce.
A w każdym kosmolocie mógł lecieć taki bojownik podziemnego ruchu i śledzący lub ścigający go przedstawiciele służb państw w których rządziły partie kolektywne. Komunizmy lub socjalizmy bankowe, naukowe i religijne, albo rasowe.
Wtedy też dochodziło często do śmiertelnego starcia bojowników z tajniakami, lub jakimś ważnym dygnitarzem kolektywnego rządu. Nieraz już bowiem znajdowano ciało martwego polityka leżącego na podłodze w łazience, albo posadzce ubikacji kosmolotu. Zwykle zasztyletowanego lub otrutego.Bojownicy uchodzili za mistrzów podstępu noża, sztyletu i trucizny, i w ogóle uchodzili za mistrzów skrytobójczych morderstw.A martwe ciało polityka leżało bezwładnie w kałuży krwi Pocięte i podziurawione nożem.




całe opowiadanie znajdziesz tu