sobota, 25 grudnia 2010

Zagłada w domu O. -opowiadanie




Prywatność? Tak, ale ściśle kontrolowana, i to nie przez jakichś pożal się Boże cywili ale przez wykwalifikowane kadry -mówił przedstawiciel administracji rządowej. Podniósł się z łóżka i powolnym ruchem ręki przełączył stację - dziś na lotnisku odbędzie się uroczystość przywitania ciała naszego żołnierza które własnie przybyło z misji. W tym ważnym dla nas momencie okażmy proszę szacunek - apelował czytając wiadomości radiowe spiker. Miłość do ciała, szczególnie martwego -to przypadłość w naszym kraju ogólnie znana, myślał, tak jak i zresztą miłość do cmentarzy, chorob, klęsk i cierpienia. Zjawiska nie będę komentował ponieważ jest rzeczą powszechnie wiadomą, natomiast chciałbym napisać parę słów o tak zwanej misji. Otóż jak wiemy słowa często zmieniają znaczenia i w czasach kiedy były wypowiadane oznaczały co innego, niż mordowanie ludności cywilnej przez żołnierzy, i zrzucanie bomb na domy pod gruzami których ginęły kobiety i dzieci. Być może to nic nowego i „misjonarze" podczas ekspansji robili tak i wcześniej -w co bym się wcale nie zdziwił. Niemniej w dzisiejszych czasach jakaś część mieszkańców naszej planety znowu dawała się nabrać na propagandę płynącą z mediów głównego strumienia i wierzyła w jakąś misję po rozpoczęciu której w Afganistanie -co ciekawe i dziwne znacznie wzrosła produkcja narkotyków.
Mówili jeszcze o dopalaczach i o tym że w Bydgoszczy dwaj młodzi ludzie w wieku szkolnym poczuli się źle po zażyciu dopalaczy -bo zabolał ich brzuszek i w związku z tym prezydent miasta postanowił zakazać ich sprzedaży. Ilu młodych ludzi w Bydgoszczy lub sąsiednich miastach takich jak na przykład Grudziądz, Toruń czy nawet bardziej odległy Gdańsk albo Włocławek ma problemy zdrowotne po wypiciu większej ilości alkoholu czy też nawet zjedzeniu zbyt dużej ilości jedzenia -tego prezydent nie powiedział. Więc nie zakazują sprzedaży alkoholu? Może zakażą. Wracając do dopalczy. Jak się okazało problemy po zażyciu dopalaczy mają uczniowie którym nie chce sie po prostu iść do szkoły. Czyli taki nowy sposób na wagary. W południe dowiedzieli się wszyscy że podobne problemy mają także uczniowie we Włocławku. Swoją drogą to szalona walka z dopalaczami sprawia że ich producenci wynajdują nowe różniące się w minimalny sposób od zakazanych już wcześniej, i co oczywiste nie mając czasu na ich dokładne sprawdzenie i przetestowanie wprowadzają je szybko na rynek.
Następnie minister Sikorski stwierdził że jeden z bardziej znanych polityków opozycyjnych a konkretnie J. Kaczyński jest na proszkach ponieważ powiedział w delikatny sposób zresztą jak wyglada sytuacja geopolityczna Polski. Każdy zresztą kto zauważał rosnącą dominację rosyjsko-niemiecką w Polsce podczas wyjątkowo nieudolnych rządów T. i B. K. stawał się niejako z automatu oszołomem lub moherem a ten który bezkrytycznie i bez refleksyjnie przyjmował największe bzdury jakimi karmiły go "usta władzy" czyli prawie wszystkie stacje telewizyjne i radiowe -oraz istniejące jeszcze papierowe gazety- stawał się "wykształconym młodym z dużego miasta". Niemniej coraz więcej młodych i wykształconych naprawdę widziało że ich ukochany kiedyś rząd nie ma najmniejszego zamiaru poszerzać sfer wolności, a wręcz przeciwnie chce je pomniejszać -a zapatrzonych w nich wyborców ma dokładnie "gdzieś". Co jeszcze usłyszał -a właściwie to przeczytał już poźniej w internecie- bo stacje radiowe na takie nie wygodne tematy raczej milczały. Więc przeczytał że policjanci zakatowali na śmierć jakieś chorego człowieka na śląsku. Tłukli biedaka pałkami dotąd aż ten zmarł. Ostatnio coraz wiecej było takich informacji. A to w Jarosławiu pobili ciężko jakąś dziewczynę wracającą do domu, a to w Bydgoszczy podobno zgwałcili i pobili dziewczynę. Wyglądało na to że rząd stracił całkiem władzę nad policją i nie radzi już sobie z niczym. Policjanci na Śląsku zostali zatrzymani za nielegalny handel bronią, a w Płocku oskarżeni o brutalne gwałty na prostytutkach.

I sam nie wiedząc nawet kiedy zaczął przypominać sobie różne historie z lat wczesnej młodości, kiedy jako uczeń szkoły średeniej pojechał na początku lat osiemdziesiątych latem nad morze. Konkretniej do Sopotu, i zatrzymał się na kepmingu na Kamiennym Potoku. Siedząc niedaleko recepcji przysłuchiwał się rozmowie pracującego tam człowieka z młodymi ludźmi. Alkoholik o sinej twarzy i przekrwionych oczach tłumaczył im że policjani oczekują od niego żeby wskazywał im podejrzanych a następnie wczesnym rankiem kiedy ich oprawadzał po polu namiotowym wchodzili do ich namiotów żeby ich kontrolować -budząc o piątej nad ranem. Alkoholik wkazał widać i jego namiot bo pewnego dnia nad ranem obudzili go i nieprzytomnego zaczęłi legitymować i sprawdzać zadając mu przy okazji wiele pytań.
Wydarzenie z przeszłości posłużyło w jego wyobraźni jako impuls i po przypomnieniu sobie pierwszej "przygody" niby połączony ogniwami łańcuch zaczęły z jego niepamięci wychodzić następne i kolejne -i wynurzać się na powierzchnie aby znowu zaistnieć. Najpierw "miła" przygoda z policją w Sopocie -rok albo dwa lata później- kiedy zabrali mu spodnie moro, żeby prawdopodobnie następnie je sprzedać a on musiał paradować po plaży w krótkich spodenkach. I o tym jak został zatrzymany w Dąbrowie Górniczej gdy jechał w odwiedziny do znajomego. W parku położonym nieopodal budynku policji dostał, kilka pałek, co prawda lekkich ale zawsze.

No dobrze rozgadałem się jednak, a chciałbym powrócić do tematu opowiadania, a nie mnożyć w nieskończoność wynurzenia bohatera. No więc zacznę od tego że miałem a nawet do tej pory mam obawy czy powinienem o tym pisać, Sprawa pomimo upływu lat jest jeszcze świerza a rodzina O. żyje w poczuciu tragedii z powodu utraty syna. Jednak przeważył argument znajomości miasteczka i związane z nim wspomnienia z lat młodości i jednej z wielkich miłości jego życia.
Koniec pierwszego fragmentu.
plik w formacie
html




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz