wtorek, 3 sierpnia 2010

bunt robotów zwanych podatnikami







-zwanych podatnikami

2008-01-25

...było to w czasach kiedy odróżnienie czlowieka, mutanta i hybrydy, -czyli rasy tak zwanych "ludzian" od biorobota albo metaloida było praktycznie niemożliwe, a dokonać mógł tego jedynie felczer będący kimś pomiędzy lekarzem a policjantem.

Bo choć od czasów globalnego ocieplenia a następnie globalnego ochłodzenia które przyszło zaraz po nim, cywilizacja mieszkańców planety mocno podupadła, i nawet czipy przestały być w użyciu, bo niestety te tanie czipy rdzewiały dosyć szybko , i po jakimś czasie odmawiały posłuszeństwa i psuły się, a jedynie najgroźniejsi dla władz nosili działające platynowe, -to jednak dzięki "podmieńcom" sytuacja była, jeśli można tak się wyrazić, cały czas pod kontrolą.
Podmieńcy, jeśli nie wiecie, to były istoty człekopodobne, wyhodowane specjalnie w laboratoriach, z podkradzionego wcześniej materiału genetycznego osobnikom nieprawomyślnym na obraz ich i podobieństwo..
Wystarczyło czasem niezauważalnie zdjąć jakiegoś włoska z kurtki podejrzanego albo podnieść niedopałek tak nierozsądnie rzucony przez buntownika na chodnik, lub bezkrytycznie pozostawiony w popielniczce w kawiarni, i materiał do hodowli podmieńca był gotowy.
Przynajmniej matrix. Podmieńca poddawano także skomplikowanym zabiegom napromieniowania, i jego inteligencja dzięki temu była o wiele wyższa od oryginału...

Ale po kolei, do czego potrzebny był felczer, jak wspomnieliśmy przed chwilą, czipy nie działały więc w celu identyfikacji pobierał właśnie materiał genetyczny w postaci próbki, włoska albo naskórka a czasem śliny, i ręcznym rzutnikiem sprawdzał tożsamość, chciałem napisać ofiary, -oczywiście podejrzanego
Język mieszkańców tej planety, muszę dodać, przypominał łużycki, choć czasami podobny był do gwary morawskiej. Posiadał także dość archaiczne w niektórych częściach wszechświata formy gramatyczne, jak aoryst i tak zwany tryb nieświadka, co w pewnym stopniu zbliżało go do macedońskiego a nawet bułgarskiego
Tak' że gdy po wielkiej bibliotece galaktycznej, pozostało jedynie kilka łużyckich książek i baśni nikogo to nie dziwiło.

Po kolei, ogromna biblioteka ze zbiorami z całej galaktyki, zwana w skrócie BIBLIUM, będąca przedmiotem dumy mieszkańców, -podczas globalnego ocieplenia jakie przeszło , zubożyła swoje zbiory. Przyczyną była wilgoć niszcząca niezwykle książki, a następnie pozostałą resztę zgubiło globalne ochłodzenie, po prostu zziębnięci mieszkańcy sąsiednich ulic palili książki na wielkich ogniskach aby się przy tym płomieniu wiedzy chociaż trochę ogrzać, pozostawiono jedynie pojedyncze egzemplarze w językach zrozumiałych dla mieszkańców planety, jakiś cudem ocalały; podręcznik do gwary morawskiej, "Kazania świętokrzyskie", i oczywiście kilka baśni łużyckich, pięknie oprawionych w dobrą skórę i z wytłoczonymi złoconymi literami,.
Trzy z nich uznane zostały nawet za przedmiot kultu religijnego, i włączone do katalogu pism objawionych, "Żywa woda" i "Kosmadej" [tytułu trzeciej nie pamiętam], a kapłani często rozpoczynali modlitwę w świątyniach, cytując najpierw wersety jednej z nich



Domowina

Skąd się wzięli na planecie Wielcy medytujący? Także z ziemi, w czasach kiedy poszukiwania religijne były modne a samodzielne praktykowanie religii nie zakazane, bo potem oczywiście ze względu na bezpieczeństwo poddanych, i w trosce aby ci nie wyrządzili sobie krzywdy, wszystko co może być potencjalnie niebezpieczne zostało zakazane.
Ale wtedy jeszcze było wolno, bo działo się to przed epoką "Wielkiej Troski", a nazywanej w języku potocznym "Zostało zakazane", i radykalni nauczyciele przeróżnych szkół buddyjskich lądowali w swoich statkach na planecie, ale ciekawe , jeśli ci nauczyciele zrywali z dogmatycznym nauczaniem chcąc wprowadzić religię jednostki lub przynajmniej domową, to zaraz po opuszczeniu planety grupki fanatyków przejmowały szkoły i czyniły je jeszcze bardziej fanatycznymi i dogmatycznymi niż najbardziej sekciarskie ruchy religijne na planecie, lub szkoły zbuntowanych mistrzów sprzed czasów transformacji. Niektórzy zniechęceni fanatyzmem opuścili więc sekciarskie pełne dogmatyzmu szkoły, i medytowali sami, albo w małych grupkach, niejako obok głównego nurtu.
Skorzystali na tym bardzo bo gdy nieoficjalne kulty [w trosce o bezpieczeństwo] zostały zakazane a ich wyznawcy przesiedleni do ciężkich obozów pracy na księżycu planety, [i ślad po nich zaginął] to indywidualiści, których tajnym zawołaniem stało się hasło : "Giordano Bruno tak, Sawonarola nie" przetrwali w domowych zaciszach, -jak to oni mówili w domowinach czyli małych domowych ojczyznach. Gdy wyjaśniłem już wszystko co miałem wyjaśnić

przejdźmy teraz do rzeczy:



Bunt robotów zwanych podatnikami,

albo jak ktoś woli

bunt podatników zwanych robotami.



zaczęło się niewinnie, podatnicy nazywani pogardliwie przez rządzącą nimi kastę panów "robotami", pewnego dnia, nie wiadomo zupełnie dlaczego, ot tak bez przyczyny, i nawet bez przesyłania smsów, bo przecież wiemy że wszystkie esemesy mieszkańców planety przechodzą przez system komputerowej kontroli, i są skrupulatnie sprawdzane i cenzurowane zbuntowali A więc bez smsów i zaplanowanej wcześniej akcji podatnicy zaczęli tak od siebie po prostu wyłączać telewizory. Niby nic a cała rzecz od razu się wydała, bo przecież czujniki badające pomiar zużycia energii w domach całą rzecz wykryły od razu, zauważając zmniejszony pobór energii elektrycznej, co musicie wiedzieć wywołało ogromne poruszenie i zamęt wśród rządzących, ponieważ niski poziom zużycia energii jest jednym z dowodów uczestnictwa w spisku tak zwanych "Wielkich medytujących" , bo wielcy medytujący zamiast nieustannie oglądać telewizje, albo słuchać stacji radiowych oddają się medytacją przywleczonych z jakieś dalekiej planety, prawdopodobnie z polandii . A nasze tajne służby namierzają ich wtedy, chyba że zdążą nauczyć się tej trudnej sztuki budowania wirtualnych osobowości, wtedy z wykryciem medytującego jest niestety problem .


Pozwólcie że przypomnę jeszcze raz, choć nieogladanie telewizji nie jest rzeczą zakazaną, to jednak taki podatnik-płatnik uchodzi automatycznie za podejrzanego o związki z medytującymi, choć medytujący nauczyli się paru sprytnych sztuczek, takich jak na przykład medytowanie przy włączonym radiu lub telewizorze.
Ale wyłączający masowo telewizory ludzie nie należeli do sekty "Wielkich medytujących", po prostu zaczęli wyłączać telewizory, a niektórzy z nich wynosić je do piwnicy, albo co gorsza wyrzucać przez okna.
Jak się później okazało, na czele tak zwanych 'Wyrzucających" stanął biorobot drugiej klasy, który niesłusznie kiedyś oskarżony o drobne wykroczenie, nie awansował już, a pomijany w końcu postanowił się zbuntować, i wykorzystał do tego celu swoją prace naprawiacza starych pralek i telwizorów, -potem jak się okazało był także tajnym łącznikiem między grupami medytujących czyli jak my tu mówimy listonoszem, co robił zresztą sumiennie i uczciwie ale dla pieniędzy, dzięki którym mógł podłączać się do maszyny ekstatycznej powodującej niezwykle ekstatyczne wizje i odczucia a także wzrost poziomu hormonów



Jednak na buncie telewizorów nie skończyło się.

Gdy przypadkiem po pijanemu jeden z klanu rządzących nazwał po prostu publicznie robotem szeregowego płatnika-podatnika [czyli człowieka którego jest utrzymankiem] przy pełnym barze ludzi, ten obrażony poczuł się nagle odważny, w chwili jakiejś desperacji i wielkiej odwagi co zdarza się czasami po pijanemu, i zażądał przeprosin, -nagle cała sala zamarła w bezruchu, bo wyobraźcie sobie co się przed chwilą stało! szeregowy podatnik obraził kontrolera drugiego stopnia, a kontroler zwany przez przyjaciół "Kontrkiem", dobrotliwie wyjaśnił ze on go nie obraził, "bo przecież tak o nich wszyscy mówimy", no nazywamy ich tych płatów-podatów, robotami, którzy na nas pracują w zamian za zniewagi i poniżanie, -widać tego potrzebują żeby działać i żyć, takiej małej dawki adrenaliny, -dodał już ciszej do swoich kumpli siedzących razem z nim przy stoliku.



A więc stały się dwie rzeczy, po pierwsze robotnik podatkowy pierwszego, czyli najniższego, najbardziej uniżonego stopnia, zbuntował się przeciw wielkiemu Kontrkowi i nie spotkały go za to żadne konsekwencje.

Dwa: okazało się że można się buntować przeciw panujących nad nimi.
Po drugie, Kontrek niechcący wydał tajemnice, bo według mitologii kasty, roboty czyli robotnicy podatkowi żyją po to aby za pomocą systemów podatkowych żywic i utrzymywać wyższą klasę [zwaną też "klasą utrzymanków"].

Tego już było za wiele, wśród robotników podatkowych zawrzało. A byli to najniżsi i najmniej ważni robotnicy, tak mało ważni że nawet nie mieli swoich podmieńców, ani w laboratoriach swojego materiału genetycznego, -złożonego w teczkach, w tak zwanym Archiwum Genów.
Sprawę zbagatelizowali felczerzy, gdy się okazało że są to naprawdę wyjątkowo marni robotnicy, a stwierdzili to po standardowej kontroli i braku zarówno podmieńców jak i ich materiałów w archiwum, oraz pobieżnej wizualizacji helis.
Ale rano robotnicy wyszli na ulice "precz z systemem podatkowym" krzyczeli, "obniżyć podatki i uprościć prawo gospodarcze wołali inni", rzucając kamieniami w samochody felczerów.

To nie był koniec, to był dopiero początek całych zajść, bowiem robotnicy zamiast iść pracować aby utrzymać system i rządzących demonstrowali w nieskończoność, palili urzędy podatkowe, i izby kontroli skarbowo podatkowej, niszczyli tak pieczołowicie zgromadzone dane w wielkich archiwach i systemy telwizji kontrolowanej przez rząd, a nawet wprowadzili własne niezależne stacje radiowe i sieci internetowe
Niszczyli także systemy monitoringu i wszechkamery, zwane Wielkim Okiem Prawa, które kiedyś kapłani tak gorliwie święcili, twierdząc w kościołach że system wielkiego oka powstaje w celu zmniejszenia liczby popełnianych przez robotników oraz wyklętych, grzechów.
Wyklęci to byli głównie ci w których tożsamość nikt nie wierzył, ponieważ podmieńcy dysponowali znacznie przewyższającą ich inteligencją i byli w stanie każdemu wmówić że są tymi prawdziwymi, a tamci to oszuści, -wmawiali to nawet żonom, dzieciom, lub rodzicom ludzi za których zostali podmienieni.

Więc ci nie mieli wyjścia musieli schodzić do podziemnych kanałów lub na przedmieścia miast gdzie już żyli inni podmieńcy, oraz z rodzinami 'wolni ludzie' ci którzy pozbawili się czipów gdy te jeszcze działały, a teraz wychowało się już nawet drugie i trzecie pokolenie bezczipowców. Bezczipowi albo odszczepieni bo pozbyli się wszczepów czyli czipów wymyślili własne alternatywne państwo, z własnymi sposobami produkcji żywności i energii elektrycznej.
Do tego jeszcze dochodzili buntownicy, którzy po wyjściu z więzienia nie mieli dokąd pójść...
Teraz podziemne miasta dołączyły się do buntów, obok wielkich medytujących, i palili urzędy, i stojące w centrach miast w wielkich wieżowcach archiwa. wyrywali tez z papierowych pieniędzy czipy, które nadal w nich działały*...



oprócz tego spalili budynki wielkiego systemu danych o pasażerach lotów lotniczych, z wielkim szyldem BAZA DANYCH PASAŻERÓW KOMUNIKACJI LOTNICZEJ, -która gromadziła aż trzydzieści trzy typy informacji o kupującym bilet, w tym tak niezbędne jak preferencje seksualne ich dzieci, i preferowany kolor skarpetek, oraz rozmiar butów ważny rzekomo ze względów strategicznych dla nadrzędnych interesów planetarnego państwa ....Aha zapomniałem dodać że szyld uczyniony był z jakiejś starej pilśniowej dykty, i spłonął wyjąŧkowo szybko

_____________

*był to inny rodzaj czipów, niż wszczepy w ciałach ludzi i jak się okazało bardziej trwały, ale po wrzuceniu go do zwykłej kuchenki mikrofalowej taki czip także już nie działał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz