środa, 28 lipca 2010

Muzyka za kratami


króciutka nowelka nigdzie dotychczas nie publikowana


Przynajmniej dwa razy dziennie idąc do miasta na skróty ulicą London Road, albo wracając do domu, mijam tego faceta, a jego sklep co najmniej ze cztery razy. Zaraz gdy tylko przejdę przez położony nad torami ładny zielony mostek i zejdę schodkami w dół. Potem jeszcze przechodzę na drugą stronę ulicy i przez chwilę idę London Road, ale to dosłownie przez moment. Góra sto metrów,nie więcej. Pomalowany na ciemno zielono sklep mógłby być atrakcją tego miasta,ponieważ wyróżnia się z ogólnego tła, i pasuje raczej do amerykańskiego getta, lub Łodzi albo Wrocławia sprzed trzydziestu lat. Właściciel sklepu od razu też zwrócił moją uwagę. Jest sfrustrowany, nie zadowolony z życia i jakby w wyglądzie niechlujny. Ma rzadką brodę w kolorze jasnego brązu, która raczej przynajmniej z daleka wygląda na nie ogoloną, i minę obrażonego na cały świat człowieka. W swoim zakratowanym sklepie, który uszedł by w Chicago ale nie tu na południowym wybrzeżu, sprzedaje stare kasety, czarne winylowe płyty i mocno zdezelowane przez czas plakaty. Bardziej pomieszczenie przypomina muzeum niż sklep muzyczny.Ma tu prawie wszystko. Od Presleya, przez Santanę do Vangelisa. Proszę zwrócić uwagę, napisałem jakby, nie napisałem że jest niechlujny. Siedzi na swojej warcie na składanym krzesełku przed sklepem z nogą założoną na nogę, patrzy urażony przed siebie albo przegląda poranną gazetę, a ja zastanawiam się po co to robi. Bo nikt do sklepu nie przychodzi. Jest chyba weteranem epoki rokendrola i rocka, i prędzej umrze niż zejdzie z posterunku. Dobrze, po chwili zastanowienia się zmieniam zdanie i myślę, że przecież muzyka rockowa jest częścią przynoszącego ogromne dochody,komercyjnego rynku, a nie żadnym rewolucyjnym podziemiem. Nie zauważył tego biedak, pomylił epoki i czasy. Czy jak? Nie zauważył że rewolucja już dawno dokonała się a następnie przeszła w fazę komercji, a po niej było jeszcze kilka innych. Typowy błąd poznawczy i rodzaj stuporu trwający dwadzieścia lat lub więcej? Szukam jednak innych przyczyn, bo to by było zbyt proste. Ludzie wymieniają się plikami muzycznymi przez internet i tam też mogą sobie posłuchać tego co ich interesuje, a nawet obejrzeć Poza tym jest też dvd i płyty kompaktowe. Jedno i drugie wypchnęło go z rynku i sprawiło że nie ma zapotrzebowania na jego towary. Dobrze, ale może tak naprawdę obserwuje policjantów pracujących zaraz po drugiej stronie ulicy? Lub jest na rencie, i sklep to sposób na zajęcie czymś dnia i ucieczka przed nudą? Może chce mi coś przekazać poprzez swoje siedzenie. Że na przykład ja jestem zbyt sztywny w swoich poglądach i zapatrywaniu na życie, i powinienem stać się bardziej elastyczny?
Pewnego popołudnia w piątek tuż przed meczem Anglia: Algieria przyszło olśnienie i nagle zrozumiałem. On swoją muzykę zamknął za kratami. On ją po prostu uwięził, a razem z nią także swoją duszę i siebie samego. Ale to drugie to już jego problem. Podziw po miesiącu przechodzi powoli w dystans.

art-jop

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz