środa, 28 lipca 2010

Życie na śmietniku

W amerykańskim kongresie jeden z senatorów był wielkim fanem muzyki metalowej. I nic w tym dziwnego, niemniej po pierwsze: senator miał przeszło osiemdziesiąt lat, po drugie reprezentował konserwatystów [republikanów], a po trzecie nikt go nie mógł "namierzyć".
John na pozór należący do skrajnie purytańskiego kościoła chrześcijańskiego w dzień, wieczorem i w nocy zamieniał się w lidera czołowej satanistycznej i metalowej kapeli. Z tego powodu nazywany był "człowiekiem maską"
Nakładając maskę i charakteryzując postać tak aby nikt go nie mógł rozpoznać, wyruszał z gitarą w miasto. W czarnych koknejach, i zniszczonej skórzanej kurtce szedł do jednego z klubów, gdzie miał akurat ze swoim zespołem koncert . Jak wytłumaczyć należało przyczyny i motywy postępowania konserwatywnego senatora, zastanawiał się. Porządnego ojca i dziadka, wzorowego męża, zawsze ostrzyżonego, i ogolonego starannie, nienagannie ubranego w dobrze skrojony garnitur dżentelmena, na dodatek nie opuszczającego nigdy niedzielnej mszy w swoim kościele. Ktoś zadzwonił do drzwi, i wyrwał go z rozmyślań.
Weszli od razu do pokoju nie pytając nawet o pozwolenie, Maurycy, Angelus i Mozaerello. Maurycy już zanim zdjął kurtkę i buty zaczął opowiadać film jaki oglądał na "you tubie", a poświęcony
Waco
-Nie zabijecie nas- ? zapytał przestraszony. -Nie, nie zabijemy- odpowiedział powoli głos w słuchawce.-
-Ale na pewno, nie zabijecie nas- pytał uparcie dalej.
-Na pewno nie zabijemy-
W chwilę póżniej jednostki specjalne, uzbrojone po zęby w broń najnowszej generacji, weszły na teren posesji. Podstawili pod ścianę drabinę po której zaczęli wchodzić na dach. Z dachu dostali się przez okno do wnętrza domu.
Czy te dzieci liczące trzy lata, albo dopiero rok, także były terrorystami zagrażającymi bezpieczeństwu państwa i służb specjalnych, że zostały zlikwidowane?- mówił Maurycy, i ciągnął dalej

-Kwiecień to taki miesiąc w którym ginęło szczególnie wiele niewinnych ofiar, bezbronnych kobiet i dzieci. Bardzo chętnie wywoływano też w kwietniu wojny. W dzień przypadający na święto jakiegoś pogańskiego mrocznego bóstwa. Temu właśnie bóstwu w w zamierzchłych czasach wyznawcy składali ofiary z ludzi. Stąd niektórzy uważali że takie działania są formą złożenia ofiar bóstwu Świadomą lub nie-.
Siedzieli już przy stole, a dokładniej "przy ławie" i pili herbatę, a Maurycy gadał cały czas, idąc do pokoju, siadając, siedząc już na krześle, zdejmując buty wcześniej, cały czas gadał.
Zrobiło się poważnie, gdy przerwał i zapanowało milczenie.
Ktoś jeszcze zaczął mówić o dwóch wróżkach które przepowiedziały "tsunami" na Bałtyku, ale historia nie kleiła się, i towarzystwo powoli wyszło.
Został sam i postanowił przyjrzeć się swojej przeszłości. Bał się swojej przeszłości i jeśli już to zakradał się do niej jak kot polujący na mysz, i zaglądał. Na początku obawiając się i długo tkwiąc w stanie oporu, jakiegoś dziwnego zatrzymania, jakby otępienia, by potem nagłymi szybkimi i stanowczymi ruchami otworzyć zeszyt ze sporządzonymi przez siebie notatkami
Zdobył się na odwagę i zajrzał do swojego nieśmiertelnego zeszyciku. Zaczął powoli czytać...czytaj dalej tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz