środa, 28 lipca 2010

Nakarmić banki

Bankierzy wraz z politykami postanowili pewnego dnia zbudować komunistyczne królestwo na Ziemi. I to po raz kolejny. -Niech wszystko stanie się wspólne -powiedzieli. To znaczy tak naprawdę państwowe, a tą wspólną własnością będą zarządzali, oczywiście w imieniu ludu, politycy, i razem z nimi "najlepsi" czyli najbogatsi bankierzy. Są mądrzejsi i wiedzą lepiej. Wiedzą lepiej co zrobić z twoimi pieniędzmi i z twoimi dziećmi. Ty nic nie wiesz, i tego uczą cię od przymusowego przedszkola, kiedy dzieci w wieku trzech lat idą na przymusową indoktrynację, aby je przeprogramować
Wszyscy zapewne wiedzą że ludzie biedni praktycznie od zawsze, pod warunkiem oczywiście że są uczciwi i nie zepsuci opowiadają się za wolnym rynkiem i wolną wymianą. Wolny rynek, wolna wola, ale najpierw wolność słowa i wolne umowy. Dobra, w porządku, zagalopowałam się. Chodzi o to że biedni są zwykle za lewicą
Kiedy się już dorobią, co niekiedy niektórym się przecież udaje, zauważają że już mają już tyle ile potrzebują i teraz zamiast więcej zarabiać powinni raczej zwrócić uwagę na ochranianie tego co mają. Im stają się coraz bardziej bogatsi i bogatsi tym bardziej przypada im do gustu prawicowy socjalizm. Wiecie dobrze o czym mówię, struktury regulację, pozwolenia i koncesję, -czyli stary Saturn w akcji -myślała Suu, robiąc rano śniadanie w kuchni


Nic do niego nie docierało, biegał po kuchni zachwycony, wykrzykując co chwilę do żony
- spójrz kochanie, dziś właśnie obudziliśmy się w nowym .świecie. Zobaczysz co zrobi rząd, tylko poczekaj! Rozumiesz, roboty interwencyjne i te sprawy. Zabierze pieniądze najbogatszym i rozda potrzebującym ich biedakom-
Gadał tak od paru dni, zupełnie jakby był nakręcony. Gadał od czasu kiedy Przywódca wygrał wybory, a ona i dzieci udawali że mu wierzą, choć wysyłali, gdy nie widział, w swoją stronę ironiczne uśmiechy. Nakładając szybko na siebie mundur rzucił w jej stronę
- Zrozum, muszę do nich należeć kobieto, im chodzi o człowieka, i o lepszy świat-
Dziś nie zjadł nawet śniadania. Wybiegł szybko z domu i wsiadł do samochodu, krzycząc jeszcze do nich -pamiętajcie, zaczął się dla nas lepszy świat. Nowy wspaniały świat. Nam chodzi o człowieka!-
On wyszedł, dzieci poszły bawić się do ogródka, a Suu rozmyślała dalej -Bogaci i utytułowani chcą regulować dosłownie wszystko. Nawet posiadanie dzieci. Biedacy cieszą się z dzieci, bo każde następne ręce do pomocy przydadzą się im, a gdy dorosną pomogą może trochę w pracy, i przyniosą parę groszy do domu [zanim się nie usamodzielnią i nie odfruną z gniazda] Biedacy mają tez nadzieję i entuzjazm, ich największe obok dzieci skarby. Bogacze regulują wszystko, nawet myśli i uczucia przechodzą u nich jak przez sito lub durszlak, przez racjonalną cenzurę lewej półkuli, te emanacje Starego Saturna. Żadnej wolności, żadnego buntu. Zero spontanicznej swobodnej niby ptak myśli, jak u rewolucyjnego Urana. Konwencjonalne ubrania, zachowywanie się jak większość. Podążanie. Chodzenie na pasku przyzwyczajeń. Struktura i porządek zamieniające się powoli w marazm.


No więc dogadali się i wystawili młodego chłopaka w zawodach, co ja myślę wystawili go już w przedbiegach. No nie, chciałam powiedzieć: w wyborach. Młody zdolny chłopak bankierów oczywiście wygrał ze starszym niezbyt atrakcyjnym kandydatem.
No bo przecież był przystojny i cholernie wygadany, a dla starszych pań nawet uroczy.
Już niedługo po zwycięstwie pojawili się z hasłem "Ratujmy gospodarkę". Więc bogaci, -myślała dalej myjąc naczynia i sprzątając kuchnię- są bogaci ponieważ są inteligentni, i dlatego być może dopisuje im szczęście. A biedni są biedni ponieważ są głupi, i szczęście omija ich szerokim łukiem. Ale jakie ma to znaczenie? Nawet gdyby pewnego dnia zapukało do nich, nie zauważyli by go. A jeśli by jakimś cudem weszli w posiadanie większej gotówki prawdopodobnie przepuścili by ją szybko.
Więc biedni są naiwni, i łatwo jest ich oszukać. Wystarczy podrzucić parę nośnych haseł, zwalniających beztroskie umysły z uciążliwego dla nich obowiązku myślenia. A biedni myśleć nie lubią. Oj nie lubią.
Ale nie wszyscy, -myślała zamiatając kuchnię,. Większość tak naprawdę kojarzy o co chodzi i wie że z tym najlepszym z ustrojów i z ideami wielkiego wspólnego garnka, to jedna wielka lipa. Sparzyli się przecież nie raz. Czasami nawet już w przedszkolu dali nabrać się starszym i bardziej wygadanym kolegom. Wiedzą więc o co chodzi.



W kilka dni po tym jak wybrano Przywódcę, znikł ich sąsiad, pan iX. Do iXa przyszli wcześnie rano dwaj smutni panowie a na ulicy czekał zaparkowany policyjny samochód z załoga w środku.
On jakby tego nie zauważył. Nie zauważył też kiedy znikł z pabu jego dobry stary przyjaciel pan Sam, z którym grywał zawsze w szachy, -a przy partyjce popijając piwo rozmawiali o polityce i futbolu. Nie zauważał pustego krzesła w pabie pana Sama, na którym nikt nie ośmielił się usiąść.
Kiedyś kiedy przechodził koło krzesła Sama, miał taką przykrą przygodę. Ludzie w pabie zaczęli na jego widok uderzać pięściami w blaty stolików i skandować:
- ko mu ni sta ko mu ni sta-.
Od tego wydarzenia nie chodził już do pabów
Zadzwonił telefon, gdy kończyła myć podłogę, okazało że dzwoni Jenny. Rozmawiały chyba z pół godziny. Teraz przypominała sobie o czym rozmawiała z koleżanką Ona mówiła do Jenny

- Słuchaj Jenny ludzie nie mają siły żeby sprzeciwiać się tym trzydziestu procentom "wierzących" w życie, które dało sobie sprzedać po raz kolejny kit. Siedzą cicho. Dali zahipnotyzować się. Bo mało ludzi wie, że większość prezenterów telewizyjnych posiada zdolności hipnotyczne. Lub przynajmniej przeszli przez kurs hipnozy i technik sugerowania. Są w tym po prostu dobrzy. Są naprawdę dobrzy. Wieczorem podczas wiadomości telewizyjnych hipnotyzują na zbiorowych seansach widownię. Programują ją, lub wgrywają kod według jakiego mają postępować. Jeśli to nie działa to jedną informację albo obraz powtarzają tysiące razy aż się wgrywa w podświadomość. I wtedy zaczynasz im wierzyć a świat iluzji kupujesz jako własny- Przestała mówić żeby znależć argumenty, i zobaczyć co powie jej przyjaciółka. I zaczęła mówić swoim powolnym charakterystycznym głosem, przeciągając trochę sylaby


Jenny
Suu! Tak naprawdę to tylko zabezpieczenie. Na wszelki wypadek. W wieku trzech lat idziesz do przedszkola na zajęcia z indoktrynacji. Tam za pomocą najlepszych i najnowszych technik wgrywają ci program jak masz funkcjonować i działać, co masz robić, mówić i myśleć. Czasami robisz coś i nie wiesz dlaczego. Albo łapiesz się że masz dziury w czasie i twoja przeszłość podobnie zresztą jak cała świadomość jest jak szwajcarski ser. Pełna dziur, jak umysł tracącego przytomność pijaka gdy urywa mu się film, lub dzieciaka wychowanego w takim pijackim domu. Co robiłeś wtedy, gdzie byłeś, dlaczego tak dużo zapomniałeś. Nie wiesz. Masz urwane filmy, i dziurawy czas. Ale z hipnozy budzi się mało kto. Program działa świetnie. Nawet jeśli zerwiesz się ze smyczy, to nad ziemią krążą satelity, na odpowiedniej częstotliwości emitujące fale o określonym działaniu. Jadać samochodem słuchasz radia, które prezentuje muzykę działającą w odpowiedni na ciebie sposób, i oczywiście co najważniejsze oglądasz telewizję. Z występami hipnotyzerów nazywanymi spikerami-. Suu już dawno przejrzała ich spisek, ale nie miała o tym komu powiedzieć Rozumiały się z Jenny jak mało kto.


Syna zabrali im gdzieś na początku czerwca. Najpierw poleciał do Iraku, a potem do Afganstanu. Trwało to nie więcej niż dwa tygodnie.
Potrzebowali coraz więcej żołnierzy, i nawet tych z poboru wysyłali na wojnę, do Afryki, Azji, i gdzie się tylko dało.. Miał chłopak iść na studia, ale nie poszedł. Co ciekawsze nie wszystkich młodych brali na wojnę. Zauważyła że synowie bogatszych, i wyższych rangą działaczy nie idą na front. Nic nie mówiła żeby go nie ranić. Jego ukochany wymarzony i wyśniony prezydent w jego ustroju zabrał mu syna na wojnę. Rozumiała jak cierpi i przeżywa. A on nic nie mówił tylko dusił to wszystko w sobie.
I tym razem było podobnie. Upadł kolejny fałszywy mit. Nie ma nic gorszego jak utopie. Bo wszystkie utopie zamieniają się wcześniej albo pózniej w koszmar. Gospodarka upada. Szybko, bo nie ma czasu Robimy zbiórkę na banki.
Państwo musi przejąć duże i średnie banki aby oddać je w ręce największych. Państwo musi kontrolować internet. Musi zabierać jeszcze więcej pieniędzy. Musi wysłać żołnierzy na ulicę aby je patrolowali. Musi odebrać obywatelom broń. Musi instalować kamery w prywatnych domach.


A przywódca miał cholernie podobny horoskop do Hoovera. Jeśli nie pamiętacie go, to Hoover był prezydentem w czasach wielkiego kryzysu. Należałoby napisać poprzedniego wielkiego kryzysu, który był tak na prawdę bardzo małym kryzysem w porównaniu z tym jaki zapanował podczas rządów Przywódcy.
Nie mogłeś za bardzo podskoczyć. W ogóle nie mogłeś podskoczyć. Nic a nic. Twoje pieniądze były ulokowane w bankach w postaci elektronicznego zapisu, lub jak wolisz elektronicznych impulsów, a dokonując zakupów przesuwałeś dłonią z zamontowanym czipem przed ekranem czytnika.
Jeśli narozrabiałeś za bardzo wyłączali ci go. I nie istniałeś. Już nie było cie Miliony bezdomnych chodziło po ulicach. Chiny zajęły zachodnie i wschodnie wybrzeże, a od południa granicę państwa przekroczyli żołnierze Meksyku. Ale ich to nie obchodziło. Przywódca bawił się ze swoim pieskiem, portugalskim psem wodnym i miał wiecznie zadowoloną minę.


Kiedy przyszli do ich domu, nie pytał nawet dlaczego. Ona ich zapytała.
Powiedziała - dlaczego to robicie? przecież nie zajmujemy się polityką, dobrze wiecie-
- nie szkodzi proszę pani- odparł jeden z nich, wysoki kapitan, o ciemnej karnacji skóry -takie mamy rozkazy-
- Ale dlaczego....-
- Pani brat przystał do ekstremistów. nie dość że bawił się wcześnie w te klocki hocki z prawem do powszechnego posiadania broni palnej, i działał w tych skrajnych organizacjach ekstremistycznych...-
- ale panie kapitanie, oni jedynie działali na rzecz konstytucji. Czy obywatel działający na rzecz zachowania i przestrzegania konstytucji jest terrorystą?-
- tak tu w rubryce mamy napisane-
- to jeszcze nic - wtrącił się młodszy, milczący do tej pory z wyglądu sympatyczny chłopak- okazało się że pani brat jest wrogiem ludu, i zwolennikiem wolnego rynku. On ma poglądy niezgodne z duchem Nowego Ładu-
- A każdy kto ma w rodzinie lub wśród znajomych terrorystę, może ulec zainfekowaniu, przestrzegaliśmy w wieczornych wiadomościach wile razy o tym, ale państwo pomimo tego kontaktowaliście się z nim- Dodał kapitan.
- Dzieci pójdą do ośrodka a państwo pojedziecie z nami-

Kiedy wychodzili z domu, żeby wsiąść do nieoznakowanego samochodu stojącego na chodniku, ich najmłodsza córeczka krzyknęła: - mamo dokąd oni mnie zabierają, ja nie chcę, chcę iść razem z wami- Suu odwróciła się i udała że nie widzi. W oczach miała łzy i nie mogła powiedzieć słowa.


opowiadanie Nakarmić banki
kwiecień 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz