środa, 28 lipca 2010

Umysł Boga -część druga





Technokraci i ekolodzy -czyli między Unabomberem a wolnościowym transhumanizmem.

Ostatnio uświadomiłem sobie że istnieje wyraźny podział na tak zwanych technokratów i ekologów. Jego obecność wyczuwałem podskórnie, od lat Pierwszych czyli "technokratów" można by też nazwać racjonalistami, wierzącymi że rozwój techniki, nowoczesnych technologi doprowadzi ludzkość do raju na ziemi, a technika rozwiąże wszystkie problemy człowieka. Likwidując choroby, głód, biedę, ból i cerpienie. Czyli wierzącymi w naukę i technologię. Tak prywatnie wydaję mi się że wielu z nich wyznaje skrycie lub jawnie ateizm, a na miejsce obalonego Boga stawia nowoczesną technikę i naukę. Duży wpływ na ateistyczne myślenie,a może antyteistyczne z kultem nauki wywarła rosyjska emigrantka Ayn Rand. W Ameryce bardzo popularna, u nas trochę mniej znana. Jednak teorie człowieka maszyny, i homo biologicus pojawiały się już w dziewiętnastym wieku jako kontynuacja tradycji oświecenia. Ciekawe że wielu z tych którzy obalało Boga i religię wierzyło, tak właśnie wierzyło że bez Boga i religii ludzkość stanie się bardziej wolna. Jak jednak ludziom którzy maja do dyspozycji jedynie to życie może być łatwiej. Przecież mogą je w każdej chwili utracić, więc chyba lepiej nie ryzykować. Bo poza nim, według ich nie ma przecież nic, jedynie czarna ściana i martwa pustka. Nicość a wszystko wraz ze śmiercią zanika. Z punktu widzenia wolności jednostki wiara w Boga i nieśmiertelną duszę czy to wędrującą po kolisku samsary kolejnych wcieleń, czy po tak zwanej zwanej śmierci idącej do Boga jest bez wątpienia bardziej korzystna dla człowieka bo daje mu więcej wolności i przestrzeni, a także więcej wewnętrznego luzu. Chodziłem sobie po kuchni i tak rozmyślałem obierając ziemniaki, gotując zupę, lub zamiatając podłogę. Ciekawe co by powiedział na temat profesor, pomyślałem. Okazja nadarzyła się wkrótce, bo pod pretekstem oddania mu jakiejś książki postanowiłem do niego zajrzeć, przechodząc pewnego dnia obok. Profesor podrapał się po głowie, pogłaskał kręcącego się po kuchni wnuczka i pracowicie budującego z klocków jakieś tajemnicze konstrukcję. I zaczął mówić

- Widzisz, "ekolodzy" których dla odmiany także można by nazwać "romantykami" wolą zawierzyć bardziej swojej intuicji i dążyć do stanu równowagi i harmoni, co im bardziej odpowiada od wiary w nieskrępowany, nie konczący się nigdy rozwój. Wsłuchując się w siebie i świat natury jaki ich jeszcze otacza. Ekolodzy, ekologiści bo tak ich wolę nazywać nie są wcale, przynajmniej nie wszyscy, przeciwnikami techniki i technologii. Wręcz przeciwnie, w sztuce często używają komputerów i syntezatorów do oddania dźwięków natury, odgłosów drzew, burzy i wiatru. Nie ma znaczenia tu czy są zwolennikami wolnego rynku, demokracji pośredniej przedstawicielskiej lub bezpośrednio uczestniczącej, albo wysokich, zerowych, czy też niskich podatków. Pełnej wolności, a więc wolności słowa, wolnych umów, wolnej wymiany towarów i usług, i wolności obyczaju. Choć ja jak wiesz jestem za wolnością - Profesor jakby skończył, a ja powiedziałem mu co sądzę na ten temat - Przyznam że wobec wizji nieskrępowanego rozwoju nauki - zacząłem - i techniki na służbie coraz bardziej zdeprawowanych polityków, i wpływania poprzez wytwory tej techniki na rządzonych, jestem coraz bardziej sceptyczny. Bo co kilka dni czytam w internecie artykuły o eksperymentach policji, służb specjalnych, i wielkich koncernów chemicznych na niczego nie świadomych ludziach. Zobacz,

ludzie z CIA dodawali do chleba lsd na jakiejś francuskiej wyspie. Po drugiej wojnie władze jednego z państw wpuściły do metra jakieś wirusy, bodajże wąglika aby sprawdzić skutki ewentualnego ataku. Niczego nie świadome sefardyjskie dzieci były poddawane promieniowaniu rentgenowskiemu tysiące razy przekraczającemu dopuszczalne normy przed rządową mafię i współpracujących z nia "lekarzy"-zbrodniarzy. Od dziesiątego stycznia wszystkie rozmowy prowadzone przez telkomy sa monitorowe, załatwił nam to krajowy rząd... itd, wymieniać można by tak godzinami. Tak się bowiem dziwnie składa że znakomita większość tych nowinek jest wykorzystywana przeciw wolnej jeszcze ludzkości, pozostając w rękach nielicznych rządzących światem, i ich pomocników, czyli polityków.

Czy więc technologia jest zła? Zapytałem profesora. Profesor tymczasem powoli wyciągnął z pudełka papierosa, zapalił go pomyślał przez chwile, znów zrobił kilka kroków. I zaczął - Nie, nie koniecznie. Pod warunkiem jednak że będzie we właściwy i rozsądny sposób wykorzystana. To znaczy zracjonalizowana, poprzez środki i cele. Dopóki rządy skorumpowanych państw będą używały cudzych, dokładniej zabranych wcześniej podatnikom pieniędzy, i przeznaczały je walki ze społeczeństwem które to za nich przecież i za ich zabawy płaci, dotąd nauka będzie wykorzystywana przez nich i służyła im. Z wielkim rozbawieniem przypominam sobie filmy z agentem 07, w których szlachetny pracownik wywiadu walczy z szaleńcami, dążącymi do przejęcia władzy nad światem. Było zupełnie odwrotnie, to nie szaleni indywidualiści dążyli do zniszczenie świata i lub przejęcia nad nim władzy, to rząd właśnie wtedy wpuszczał do metra jakieś szkodliwe wirusy eksperymentując na niczego nie świadomych wracających z pracy do domu ludziach. Mają cudze pieniądze za które mogą się zabawiać, mają swoich ochroniarzy nazywanych szumnie i dla niepoznak policją i sądami, mają swoich Artystów i nadwornych błaznów, nazywanych wolnymi mediami. Czytaj ideologów i naganiaczy. Służby specjalne pilnie strzegą tajemnic o nowych wynalazkach kierowanych przeciw ludziom. Ukrywają też przed nami wszystkie wynalazki przydatne ludzkości a kolidujące z interesami współpracujących z rządami wielkich korporacji. Więc badania naukowe tak, ale za własne pieniądze. Wolnościowy transhumanizm z całkowicie wolną wymianą umów, towarów jak i usług. I oczywiście tak zwaną demokracją bezpośrednią, nie jest rzeczą złą - czytaj dalej tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz