środa, 28 lipca 2010

Wojna polsko-białoruska

W wyniku konfliktu który objął swoimi działaniami zbrojnymi znaczną część Azji,
i zaangażował wiele krajów z tego regionu, także i na na wschodniej granicy unii zrobiło się niespokojnie. Głodni, pozbawieni pracy ludzie ciągle demonstrowali, i trzeba było ich czymś zająć. Ponieważ
pozbawiony perspektyw ludzki tłum stawał się niebezpieczny, a podczas jednej z demonstracji górników pod sejmem ludzie nawet obalili rząd doprowadzając do zamachu stanu.
Nie mogący sobie poradzić z sytuacją premier i jego ministrowie schronili się do warszawskiego metra razem z niewielką grupą wiernych wojsk i policji, gdzie zabarykadowali się. Większość wojska przeszła na stronę buntowników.
Metro trzeba przyznać, zostało całkiem nieżle wyposażone, bo budowano je tak naprawdę jako miejsce schronienia dla władz i ważniejszej części mieszkańców Warszawy, czyli takich jacy mogli się przydać po drugiej powodzi rządzącym krajem elitom.
W podziemnych nie znanych przeciętnemu mieszkańcowi miasta korytarzach i labiryntach, zgromadzono ogromne zapasy żywności i wody a także zbudowane zostały małe elektrownie -o czym opowiadał mi jeden z budowniczych metra.

Niektóre z korytarzy prowadziły do siedziby giełdy, dawnego KC partii, i Pałacu Kultury. Nitki innych wychodziły znowu gdzieś daleko za miasto, a jeszcze inne sięgały nawet do Wisły. Według legend i opowieści stały tam wodne amfibie umożliwiające w krytycznej sytuacji ewakuację. Własne radio, internet, system łączności ze światem i telefonia satelitarna sprawiały że można tam było czuć się prawie komfortowo. A ogrzewanie części pomieszczeń dla wipów i klimatyzacja dodawały jeszcze wygody.
Gdzieś w połowie drogi między jedną ze stacji metra a dworcem centralnym i pałacem kultury, mieściła się [oczywiście w podziemiach] siedziba Tajnego Rządu o istnieniu którego prawie nikt nie wiedział. Większość ludzi z rządu stanowili przedstawiciele największych banków w Polsce i delegaci dużych korporacji handlowych,bankowych i medialnych na nasz kraj. Czyli tak zwani "Władcy pieniędzy", sami siebie nazywający bogami. No może jeszcze paru przemysłowców , ale ta klasa wyrażnie poupadała.
Tam właśnie po instrukcje i wytyczne do podziemnej krainy Minosa przybywali łącznicy.Następnie otrzymane instrukcję przekazywali ustnie kolejnym przedstawicielom sieci, a ci dopiero rządzącym na niby politykom. Żaden premier nie mówiąc już o ministrach, nie znał nazwisk ludzi z Tajnego Rządu. Wiedzieli tyle że w jego skład wchodzą głównie bankowcy, a kilku przedstawicieli mieli też mieć wojskowi, tajne służby i policja.
Ludzie z Tajnego rządu nie posiadali peselu, nipów, regonów i żadnych dokumentów tożsamości, nie płacili także podatków. Mieli za to specjalne identyfikatory. Kiedyś o udział w prawdziwym rządzie podejrzewany był Ouer Jack, ponieważ nie posiadał numeru regonu.

Ale wróćmy do tematu.Siedzieli od miesiąca w schronie i czekali. Ludzie tymczasem wyciągali -tych którzy nie uciekli wcześniej za granicę, lub nie zostali przyjęci do schronu- przedstawicieli władz i posłów z domów, i dokonywali na nich często okrutnych samosądów, a gdzieś pomiędzy Gliwicami a Opolem, niedaleko autostrady, urządzili obóz internowania dla przedstawicieli dawnego systemu, [jacy nie zdążyli zbiec do schronu, lub nie zostali wcześniej poddani samosądom i linczom]
Dony Bumpkin z ekipą nie dopuścili też do metra mniej ważnych przedstawicieli obecnych, a wtedy już dawnych władz.
-Nie ma zmiłuj się- powiedział urażony Dony
-nas też nie chcą wpuszczać do tajnego schronu Władców Pieniędzy, nawet nie wiemy gdzie mają windy którymi wydostają się na zewnątrz do miasta-
A większość ocalonych skwapliwie przytaknęła.
Tajny rząd był w bez wątpienia lepszej sytuacji. Nikt ich prawie nie znał, a oni mogli się wydostawać systemami tajnych wind i korytarzy i wychodzić do miasta, nie będąc praktycznie przez nikogo nie niepokojeni.
Po miesiącu Dony i Klee wezwali, no poprosili Europejskie Siły Szybkiego Reagowania o bratnią pomoc. Przedstawiciele Brukseli zgodzili się, choć niechętnie. Ale powiedzcie mi, jakie mieli wyjście, obawiali się przecież i to nie całkiem bezpodstawnie, że buntownicy dogadają się z Rosją i wysmykną im się całkiem z zachodniej strefy wpływów. Nie minęło kilka dni i nadleciały samoloty. Desant odbił po dwóch dniach walki lotnisko, radiostację, parlament, i siedzibę rządu, a następnie wyprowadził z metra schronionych tam przedstawicieli dawnych władz. Mocno wystraszonych, zagubionych i zmarzniętych.
Wieczorem Dony mógł wygłosić radiowo-telewizyjne przemówienie do narodu, które zaczął od słów:

"Porządek panuje w Warszawie!

Drodzy rodacy! chciałbym wam zakomunikować wspaniałą nowinę, że... dzięki naszym przyjaciołom z bratniej socjalnej unii porządek panuje w Warszawie, i... jakie to wspaniałe, jakie piękne i radosne, niemieckie i belgijskie czołgi ochraniają dziś nasze ulice, a nad naszymi głowami latają francuskie i amerykańskie samoloty pilnując naszego nieba. Specjalnie zaś chciałbym podziękować pani rezydent Niemiec! Podziękujmy im wszyscy, i zróbmy to razem- tu zaczął skandować, choć prawie nikt tego nie podchwycił
- Niech ży je bra tnia po moc na ro dów eu ro pej skich, i nasi inter nacjo nali styczni so jusznicy!!!"
Na placu defilad z siłą spędzonego podczas łapanki tłumu rozległo się kilka rachitycznych i nieszczerych głosów
-nie ch ży je, nie ch ży je, niech żyje-
a agenci ubrani po cywilnemu machali unijnymi flagami.
[tu mała uwaga: w Niemczech na prezydenta wybierano tradycyjnie kobietę, która zawierała małżeństwo z premierem Francji aby scementować związki miedzy oboma frankijsko-karolińskimi krajami]

Demonstranci zaś w miesiącu nazywanym Miesiącem Wolności, spalili wszystkie banki i zdemolowali urzędy miast. Szczególną uwagę kierując na dokumenty bankowe, podatkowe,itd. W spokoju zostawili jedynie księgi wieczyste. Biedacy i bezdomni zasiedlali pustostany i ogromne budynki administracji rządowej i miejskiej. Nawet sejm w co niezwykle trudno uwierzyć, do czegoś w końcu się przydał. Młode samotnie wychowujące dzieci matki koczujące wcześniej pod dworcem przeniosły się do sejmu i po małych retuszach budynek został podzielony na mieszkaniowe segmenty. Podobnie uczyniono z hotelem sejmowych, wygoniono kilku pijanych pasożytów jacy zawieruszyli się tam i odpoczywali po wielodniowej poselskiej libacj, i którzy nie wiedzieli nic o przewrocie, i hotel został zamieniony na mieszkania dla najbardziej potrzebujących. Zasiedlono także kilka największych muzeów
Robotnicy bez specjalnych ceregieli przejmowali zakłady pracy i kopalnie. Sami nimi kierując. Podobnie stało się z sejmem, nie tylko budynek przestał pełnić swoją dawną funkcję, ale skończono też ze zmurszałym systemem tak zwanej "demokracji pośredniej", o wszystkim co ważne głosowano za pomocą internetu i telkomów. Kto chciał, bo głosowania nie były obowiązkowe.
Robotnicy przejęli fabryki, a ludzie przejęli państwo którego stali się właścicielami pierwszy raz w historii, co najmniej od tysiąca lat.
Karnawał się jednak skończył. Nadeszła pora postu.

Kiedy Rosjanie poprosili Białoruś o pomoc w uszczelnianiu ich południowych i wschodnich granic, a ci wysłali tam swoje oddziały, żeby wesprzec sojusznika, wojska polskie uderzyły na Grodno i Brześć zajmując oba miasta prawie bez walki. W trzy dni zajęły terytoria aż za Mińsk. Błąd popełniła Litwa, najpierw przynajmniej oficjalnie planując uderzyć na Białoruś od północy żeby wyrwać dla siebie małe co nieco, nagle zmieniła front i postanowiła wesprzeć armię Białoruską paroma dywizjami. Popełniła niestety błąd, wojna miała się ku końcowi i zamiast należeć do obozu zwycięzców jak Polska, i jej sojusznicy czyli Łotwa i Estonia,zeszła do obozu przegranych.
Ten fakt jak i demonstracje z 11 marca, oraz niechętne wobec polskiej mniejszości poczynania rządu litewskiego sprawiły że została ukarana. Na Wileńszczyżnie został wyodrębniony Polski Okręg Autonomiczny. Nie przeszkodziło to Litwinom zajmować wspólnie obszar Królewca przez wojska polskie i litewskie.Polskie flagi zawisły nad Swisłoczą, Szeszupą i Królewcem.
Razem także wysłali wojska stabilizacyjne do ogarniętej chaosem Ukrainy. [Większość południa kraju jak i wschód przyłączyły się do Rosji, na pozostałych ternach panował wprost nieopisany bałagan i zamęt, tam też wojska polskie i litewskie pilnowały porządku na ulicach, i pomagały rozdzielać żywność oraz leki potrzebującym ludziom]

ALTER EGO

Żeby nie było za dobrze to nad imperium, obok chwały, światła i blasku pojawił się cień
Władze przestraszone buntami robotników postanowiły już nigdy do takiej sytuacji nie dopuścić. Zajęły się więc na poważnie hodowlą swoich poddanych.Każde dziecko musiało być umieszczone pod przymusem i grożbą kary w państwowym żłobku zanim jeszcze nauczyło się mówić. I tam poddawane obróbce, zanim rodzice zdążyli nauczyć je czegokolwiek. Następnie obowiązkowe przedszkole, i szkoła. Urządzenia generujące odpowiednią częstotliwość fal sprawiającą że organizm ludzki jest niesłychanie podatny na sugestie i hipnozę wypełniały żłobki, przedszkola i dziedzińce szkół.
Takie same fale płynęły z odbiorników radiowych i telwizyjnych.
Pluwaczki stały na ulicach bucząc niby muchy albo owady, a satelity i małe bezzałogowe samoloty krążące nad krajem, emitowały te fale płynące z nieba na ziemię. Przestrzeń była od tego wszystkiego pełna. Powietrze też.
Władze jednak panicznie obawiały się że stłumione i zablokowane przez psychomanipulację ludzkie ja mogą się pewnego dnia obudzić i domagać ujścia na zewnątrz, przy okazji kierując swój gniew przeciw oprawcom i manipulantom.

Mieszkańcy kraju pozbawieni mocy twórczych, imitowali wszystko i to byle jak. Ich kultura była martwa.
A ludzie zapytacie, a co się stało z ludżmi? Ludzie żyli sobie jakoś powoli leniwie i pomału.
O życiu czerpali wiedzę z książek i z telwizyjnych filmów. Czytali i oglądali, a następnie naśladowali to co zobaczyli albo przeczytali.Podglądali, podpatrywali, a potem odtwarzali. Zupełnie jak małpy.
Czasami któryś z nich budził się. Dekodował, z nieznanych nikomu przyczyn. W pewnym momencie coś go po prostu zaczynało uwierać, i czuł się jakiś nieswój. Zwalczał wtedy to obce ciało, tego wewnętrznego wroga w sobie.
Nie wiedział biedak bo i skąd, że ten obcy który usiłuje wyjrzeć na chwilę żeby zaczerpnąć choć odrobinę świeżego powietrza, to on, a ten zewnętrzny awatar jest kimś obcym i sztucznym, narzuconym przez wychowanie i kulturę. Kultura przecież to znaczy uprawa. Uprawiani ludzie.

Im silniej tego prawdziwego, ukrytego siebie blokował, tym mocniej potem wybuchał. Wybuchał jak bomba rozrywając siebie i niszcząc wszystko dookoła. Czyniąc ogromne spustoszenie w całej okolicy, i po sobie zostawiając sporych rozmiarów wyrwę. Oczywiście w przenośni.
Taka wykrzywiona, wykoślawiona osoba nie nadawała się już potem do normalnego życia. Pozostawała w pośrednim stanie istnienia, to znaczy nie przechodząc na drugą stronę życia po której żyli normalni "narodzeni drugi raz", jak siebie nazywali, ani nie pozostając po stronie konwencji. Czyli takie mieszkanie na rozdrożu, niby na lotnisku lub na dworcu kolejowym, albo na skrzyżowaniu dróg. Czy można mieszkać na dworcu, lotnisku, albo skrzyżowaniu? Stałość utrzymując w zmianie, a zmianę w stałości. To tak jakby ktoś był ogromnie, przerażliwie wręcz zmęczony, chciał spać na ruchliwym przejściu ulicznym, albo na chodniku po którym ciągle chodzą ludzie.
Oczywiście to wszystko o czym piszę to przenośnie. Znakomita większość z nich nie zdawała sobie sprawy ze stanu w jakim się znajduję. I nie próbowała tego nawet jakoś nazywać. A nawet niekiedy nie czuli że coś jest z nimi albo z ich bliskimi jest nie tak. Będąc ciągle na zewnątrz, zajęci losami bohaterów seriali, sezonowych gwiazd tańczących na lodzie, i marnymi historyjkami z życia polityków. Kogo by obchodził los jego córki lub syna, albo nawet własny, jak on się właśnie teraz interesował historią romansu Izabel z Brwinowa z Kaziem M. W tańcu na lodzie ktoś się właśnie wywrócił, komuś innemu podwinęła sukienka do góry, a nie jakieś głupie problemy zwyczajnych ludzi. Niektórzy nawet zapominali że mają dzieci, mężów i żony. Córki, synów, albo rodziców.

Jak wspomniałem front posuwał się naprzód, a im bardziej posuwał się do przodu tym więcej dowódców miało wątpliwości
Wiadomo bowiem że podbijanie ziem krajów słabiej rozwiniętych gospodarczo i o mniejszym potencjale rozwojowo-ekonomicznym jest nie opłacalne.
-bo kto tu kogo podbija- zastanawiali się w wolnych chwilach generałowie na linii frontu -
- Mu podbijamy ich, czy oni nas- mówili do siebie podczas wieczornych spotkań.
-przecież trzeba będzie wziąść z i tak już niezbyt dużej kupki garść pieniędzy i przenieść ją w inne miejsce.
Rozbudować infrastrukturę, drogi, telefonię, wodociągi i sieć administracji. Ta wojna jest nieopłacalna-.Zaczynali też powoli rozumieć jaki wpływ ma naprowadzenie wojen i działań wojennych ma ekonomia.
- Im mniej jest wolności w danym kraju, a o wolnych umowach między ludżmi możesz nawet zapomnieć, i wtedy mniej jest wolnego rynku a więcej pieniędzy zabieranych jest przez państwo. Im więcej jest tych pieniędzy jest zabieranych tym bardziej można nimi dysponować. Gdyby redystrybucja była bliska zera, to wtedy wojen nie dało by się prowadzić bo skąd rządzący brali by pieniądze na rozbudowę infrastruktury-nauczał generał Czeremcha swoich żołnierzy na codziennych porannych apelach,które zamieniały się w pogadanki filozoficzne.
Generał Czeremcha, ten zaprzysięgły socjalista kiedyś, spostrzegł że redystrybucja umożliwia wojowanie [przynajmniej z biedniejszymi] z powodu którego to -kasa kraju pustoszeje, lud ubożeje, a bogaci się niewielu. Dążył więc do przewrotu, zawiązując wraz z kilkoma innymi dowódcami wojskowymi spisek. Chcieli obalić nie tyle sam rząd co stary porządek społeczny, i aby zapobiec wojnom wprowadzić społeczeństwo wolnych umów i wolnej wymiany pomiędzy ludżmi. Im więcej na froncie ginęło ludzi, i im więcej kalek oraz sierot produkowała wojna, tym chętniej do tajemnego Sprzysiężenia Wolnych i Równych przyłączali się kolejni spiskowcy.

Widzieli też jak tak zwana "opieka socjalna" krzywdzi ludzi, wychowując całe masy nieudaczników,zwiększając patologie, lenistwo, i alkoholizm.
W czasie pokoju władza uwielbia społeczeństwo nieudaczników i ciamajd, bezradnych i skazanych na nią gości o lewych rękach związanych ze sobą sznurkiem. W czasie wojny jednak, gdy należy działać i podejmować decyzje z takich pozbawionych woli ludzi pożytek jest niewielki- mawiał do swoich kolegów z wojska generał Czeremcha. Wojskowi wqur..li się na polityków i blużnili na nich jak tylko mogli, -co oni nam tu przysłali-mówili wściekli
Generał myślał też że jak dojdzie do władzy to będzie opłacał socjalne ruchy w sąsiednich państwach, aby je za pomocą socjalizmu unieszkodliwić i zniszczyć.
Tak też postanowił uczynić. Najpierw jednak mieli przeprowadzić zamach stanu. Już wkrótce wyznaczyli jego termin.

[koniec części pierwszej]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz