środa, 28 lipca 2010

poza przestrzenią świata

Nie potrafił zmienić świata, ani nawet zmienić siebie, więc postanowił uczynić sobie coś w rodzaju kryjówki.
Kryjówki w jakiej będzie czuł się bezpiecznie , i przez nikogo niepokojony, będzie mógł spokojnie egzystować niejako w świecie równoległym, który jednakże przenika się ze światami istniejącymi obok. Do tego celu użył jakbyśmy powiedzieli dwóch sposobów. Jeden to efekt prac jakiegoś fizyka i badacza o jakich przeczytał w gazecie.
A drugi to pewna praktyka buddyjska. Buddyzmem i starą przed buddyjską religią Tybetu interesował się od dawna, ponieważ wydawały mu się podobne do filozofii która co tu będziemy ukrywać w ostatnich latach nieco podupadła
Mianowicie postanowił stworzyć coś na wzór FRAKTALU WEWNĘTRZNEGO DLA SIEBIE, CZYLI
zamieszkać w swojego rodzaju “bańce powietrza”, niby w wielkim ogromnym atomie w jakich istnienie wierzył dawno temu Demokryt. Przez lata wypróbował na sobie i użył wszystkich znanych metod jakie proponowały religie, i systemy psychologiczne, psychoterapie, jak i filozofię antycznego i współczesnego świata. Medytował, i uprawiał psychologię zorientowaną na proces.

Ten wyznawca teorii: NAJWAŻNIEJSZA JEST RÓWNOWAGA. NAWET NA HUŚTAWCE." A może przede wszystkim na huśtawce naszego życia" -dawno już zapomniał o swojej teorii i popularnym powiedzeniu. Powiedzenia jak to w życiu bywa zapewne dawno już przejęli inni, a o nim dawno zapomnieli, choć starzy znajomi z tamtych lat widząc go przechodzącego ulicą kiedt się mijali, uśmiechali się do niego, a nawet mówili "Cześć" -i nic w tym dziwnego, bo przecież był częścią ich młodości, i częścią ich życia, a nawet w jakimś stopniu ich życiem, tak jak częścią i fragmentem jego życia byli oni." Byliśmy swoimi wspólnymi snami", powiedział kiedyś do niego jakiś jego znajomy którego imienia już nie pamiętał. A co później powtórzyła, jego była dziewczyna zanim od niego odeszła, pakując wcześniej, gdy on siedział w pracy niczego jeszcze nie podejrzewając, ani nawet nie przeczuwając, swoje rzeczy, do jednej reklamówki i starej torby podróznej.
Innym jego znanym powiedzeniem było stwierdzenie:" Małpi dzień, ale małpi dzień mamy", mówił gdy wszystko się rozlatywało ludziom, i wylatywało z rąk, i nic nie szło tak jak miało iść.
A dziewczyna? Dziewczyny, kobieta, żona. Zapomniał o nich dawno temu, nie mając w sobie tego agresywnego pędu do przodu, mogącego zaimponować kobietom, a może miał ale zablokowany i stłumiony, tak mocno że nie potrafił go wydobyć na wierzch. Razem z niezbędnym do życia hormonem agresji.


Znaczną inspiracją do budowy bańki powietrza w której pragnął zamieszkać były także niezwykle fantastyczne i niepokojące obrazy Hieronimusa Bosha, starego mistrza pędzla. Stary mistrz przelewał swoje fantazje, przemyślenia i wizje za pomocą farb na malarskie płótno. A istoty mieszkające w bańkach powietrza zajmowały tam bardzo ważne miejsce.
Sam na swój użytek takie istoty nazywał “ukrytymi”. Ukryci żyli jednocześnie na granicy dwóch światów. Własnego wewnętrznego i tego zewnętrznego. Kiedyś śniło mu się że ukryci grupują sie i tworzą rodziny, a nawet i niekiedy większe skupiska. Nadmierna wrażliwość i bycie jakby bez skóry, to znaczy odbieranie bodźców o wiele mocniej niż większość stawało się dla niego trudne do zniesienia.. Zwykłe słowa, spojrzenia, a nawet ironia w głosie, to było coś co musiał nieraz odreagowywać godzinami albo całymi dniami. Zdarzało się że sytuacja powalała go dosłownie z nóg, i leżał wtedy nic nie robiąc na łóżku. Być może to co mieściło się w języku zwyczajnej konwencji dla takich jednak jak on było zbyt trudne.
Najciekawsze że gdy spotkało się dwu takich wrażliwców często jeden z nich odreagowywał się na drugim , raniąc go i poniżając, czasami także publicznie. Później oczywiście także i on cierpiał.Wtedy cierpieli obaj.

Ale przejdźmy do rzeczy, bo czytelnik już się za pewne poczuł nieźle znużony. Nasz bohater rozpoczął budowę swojej banki powietrza. Wyobrażanie sobie kuli dookoła ciała w której miał chodzić bawiło go, a po dłuższym czasie zaczynało, co przecież oczywiste, męczyć, nużyć i rytować. Ale prace nad wehikułem posuwały się ciągle naprzód. Zrozumiał też że przedstawiciele wszystkich religii osiągając pewien etap duchowego rozwoju żeby oddzielić się od rozpędzonego szalonego i zwariowanego świata zamieszkiwali na jakiś czas we własnych kulach.
Wkrótce światów alternatywnych było coraz więcej, a ukrytych przybywało. Zrozumiał też że rozwój cywilizacji i pęd życia nie ma niczego wspólnego z ludźmi i ludzkimi charakterami. Po prostu nastąpił rodzaj kosmicznego przyśpieszenia i ludzie a także ich umysły poruszały się coraz szybciej, a niektórzy nie wyrabiali. Następnie dowiedział się że proces przyśpieszania jest zawarty w planie Bożym. Gdy tylko została osiągnięta masa krytyczna planeta eksplodowała tworząc nowy wszechświat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz